Chciałabym Was poinformować, że założyłam nowego bloga: http://misja-miloscempuse.blogspot.com/
Wiem, powinnam zając się tym i go dokończyć, ale nie mogłam się powstrzymać.. Przyśniła mi sie ta historia. Będzie ona inna, będą w niej siatkarze, ale niestety ich role będą ograniczone. Ale mimo to zachęcam Was do czytania. Rozdziały będą dodawana średnio co tydzień lub w ostateczności co dwa tygodnie.
Zapraszam :) :*
Pozdrawiam, Pola! ;)
miłość od pierwszego wejrzenia, szczęście drugiej osoby ważniejsze niż swoje ?
wtorek, 16 kwietnia 2013
poniedziałek, 8 kwietnia 2013
Rozdział 10
Od tego „feralnego” zajścia z
Alanem minęły już 3 tygodnie. Mamy wtorek 9 lutego. Sesja
zaliczona, na uczelni mamy luz, po prostu żyć nie umierać. Alan
obiecywał, ze będzie walczył, nie kłamał... codziennie dostaję
sms-y, w których zapewnia mnie o swoich uczuciach, obiecuje w nich ,
że się zmieni, że już nigdy tak nie postąpi. Tak, tak, srutu
tutu. Ludzie się nie zmieniają! Codziennie pod drzwiami leży
bukiet róż. Robi się to już trochę nudne, chce żeby odczepił
się ode mnie raz na zawsze. Czy on nie rozumie, ze nie będę
potrafiła mu dać szczęścia-miłości, że po protu nie chce!
Właśnie leże na kanapie w salonie
przed telewizorem, gdy dzwoni do mnie mama.
- Mańka, czemu się nie odzywasz?
-spytała z troską
- Nie miałam czasu, sesje i te
sprawy, ale teraz już wszystko okej, sesja zdana, trochę luzu,
więc się zmieni.
- Maniuś..?
- mamo, coś się stało?
-Nie, nie, broń boże. W sumie to
mamy z ojcem do Ciebie ogromną prośbę, mówiłaś, ze masz więcej
luzu na uczelni i w ogóle. Z ojcem planujemy wyjazd z okazji jego
50-tych urodzin do Turcji i jest problem, bo nie mamy gdzie zostawić
Kacpra na pięć dni, a wiesz, że samego go z Julą nie zostawię..
dlatego ona jedzie do Cioci Ani, a Kacper no...
- mamo, kiedy mam po niego
przyjechać?
-Zgadzasz się, o jezu, jak się
cieszę, pamiętaj wynagrodzimy Ci to. W piątek rano mamy samolot.
Więc w czwartek będzie dobrze .Z racji tego że mamy wtorek 9 lutego,
a po Kacpra miałam jechać 12 to może jakieś „przerwa u
rodziców”
- mamo, a mogę przyjechać jutro? I
bym została na te dwa dni?
- Jeszcze się pytasz, pewnie,
zrobisz nam ogromną przyjemność.
Pożegnałam się z rodzicielką.
Zbliżała się 18.00 udałam się do swojego pokoju, aby spakować
się , bo miałam zamiar obejrzeć jeszcze film „ Och, życie”
Nim skończyłam pakowanie wybiła 19.30. Rozsiadam się na kanapie,
w tym czasie jak burza do mieszkania wparowała Anka. Cała
szczęśliwa, uśmiech od ucha do ucha.
- Maaaaaaaaania!
- A Ci co się stało?
- Zibi... ja... AAAAAAAAaaaa.
Jesteśmy razem, od dzisiaj...
- żartujesz? Gratuluję, wstałam z
kanapy i podeszłam do niej by ją uściskać.- Jestem taka szczęślia, nigdy mi na nikim tak nie zależało jak na nim. Chciałam coś powiedzieć, ale przerwał nam jej telefon, nie musiałam zgadywać kto dzwoni.. oczywiście to Zibi.
Anka
Umówiłam się z Zibim. Dzień jak
dzień. Poszliśmy do kina, zdziwiłam się,ponieważ to on dzisiaj
wybierał film, poszliśmy na komedię romantyczną. Z dnia na dzień
coraz bardziej mnie zaciekawiał swoją osobą, był osobą którą
pragnę poznawać na nowo każdego dnia. W trakcie seansu chwytał
mnie za ręce, całował, byłam w siódmym niebie, chciałam, aby ta
chwila trwała wiecznie. Lecz jak zawsze wszystko co dobre kiedyś
się kończy. Seans się skończył ;( ale to nie było koniec
niespodzianek. Zibi zaprosił mnie na pizze. Gdy byliśmy już na
miejscu, siedzieliśmy i jedliśmy chyba najlepszą pizze w mieście.
Przysiadł się koło mnie, chwycił mnie za ręce
- Aniu, kurna, ale mnie wzięło.
Aniu, chce byś wiedziała, że od sylwestra stałaś się
najważniejszą osobą w moim życiu. Cóż tu wiele mówić,
zakochałem się, zakochałem się w Tobie, w tej ślicznej
blondynce o niebieskich oczach! Kocham Cię, czy uczynisz mi ten
zaszczyt i będziesz moją dziewczyną, a w przyszłości Panią
Bartman?
- T..ta..taaak! Po czym wpiłam się
w jego usta! Był to zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu.
Jezu, ja go naprawdę kocham! Niestety musiałam już wracać do
domu, jutro uczelnia... jak ja nienawidzę tam chodzić, pragnę
tylko by to się już skończyło. Naładowana pozytywną energią,
przepełniona szczęściem wparowałam do domu i zaczęłam wszystko
opowiadać mańce, lecz nie było mi to dane, bo mój ukochany już
nie mógł wytrzymać i musiał usłyszeć mój głos wariat.
Odebrałam telefon i zostawiłam Mańkę. Zibi zaprosił nam 3- mnie
Mańkę i Klarę na mecz do Jastrzebia, nie przyjmował odmowy.
- Mania, gdzie jesteś? Zawołała
Anka schodząc, tzn biegnąc ze schodów.
- W kuchni.
- A więc tak moja kochana, nie
przyjmuje żadnej odmowy. Ani ja, ani zibi. Właśnie dostałyśmy
zaproszenie na charytatywny mecz pomiędy PGE Skra Bełchatów a
drużyną z Jastrzębia. Musisz jechać.
- Ale nie mogę, Kacper przyjeżdża
na 5 dni- zrobiłam smutną minę. Z jednej strony cieszyłam się,
ze nie mogę jechać, bo przynajmniej nie będe musiała użerać
się obecnością Miśka i tej jego lali... Ale z drugiej strony
marzyłam by go zobaczyć.. Ach Mańka, wpadłaś po uszy!
- Ale to nic, Kacper ubóstwia
siatkówkę, a tym bardziej Jastrzębski Węgiel. Zaraz dzwoni do
Zbyszka, ze ma załatwić jeden bilet, dla naszego małego gościa.
- Nie trzeba, Anka.
- Nie ma, nie wykręcisz się.
Jedziemy w sobotę! Idę się wykapać, a Ty wyciągnij jakieś
słodycze, zaraz dołączę i obejrzymy jakiś film.
Anka zniknęła, a mnie przeszywało
uczucie smutku, ale jednocześnie radości. Radości- że zobaczę
go, smutku, ze będe musiała oglądać jaki to jest szczęśliwy.
Ach, Mańka ty to masz szczęście w tej miłości.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
DZIESIĄTECZKA!
mam brak weny i coraz to większe wątpliwości czy dobrze robiłam zakładając bloga.. ;(
Dziękuję za 2300 wyświetleń. Jak na osobę, która dopiero zaczyna, chyba nieźle, co ?:D
Zachęcam Was do komentowania ;)
Poooozdrawiam bardzo serdecznie, Pola! ;)
piątek, 29 marca 2013
Rozdział 9
Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co
robić... czy uciec, czy krzyczeć i walnąć mu między oczy. To
zobaczyłam było.. brzydziłam się nim! Siedział przywiązany do
krzesła z przepaską na oczach. A ona .. ona była ubrana w strój
policjantki a w ręku trzymała pejcz. Pejczem błądziła po jego
nagim torsie. Alan gdy usłyszał stłuczoną butelkę zaczął
krzyczeć, ze ta kobieta ma go odwiązać ..Zrobiła co jej kazał,
lecz mnie już tam nie było, wybrałam opcję pierwszą i uciekłam.
Wybiegłam zapłakana z jego domu, gdy byłam przy bramie od domu
dogonił mnie i złapał mnie za ramiona i mocno przytulił.
-Mania, przepraszam. To nic nie
znaczyło.
- Nic nie znaczyło? Masz mnie za
idiotkę?- starałam go odepchnąć.
- Nie, Mania, nie.. to był impuls,
chwila, której cholernie żałuję, wybacz mi
-Zapomnij. Wracaj do swojej lali i
dokończcie to w czym Wam niestety przeszkodziłam. Nie chcę Cię
znać.
-Maniaa, ja Cię kocham!
Wyrwałam się i uciekłam do swojego
mieszkania. Zamknęłam się w pokoju i ryczałam. Zdarzyło się to
czego najbardziej się na świecie obawiałam- zostałam zdradzona..
Wszystko bym wybaczyła, ale nie zdradę.. On jest już dla mnie
przekreślony, nie chcę go znać! A ja próbowałam się w nim
zakochać, chciałam oddać mu swoje serce, chciałam oddać mu
siebie. Dobrze, że się w nim nie zakochałam, bo to bolało by
jeszcze bardziej niż teraz... Zastanawiałam się tylko, dlaczego
tak reaguje.. przecież ja go nawet nie kochałam, traktowałam jak
brata, jak najlepszego przyjaciela. Ułatwił mi tylko zadanie. Tak
zadanie, ale co teraz.. podświadomość krzyczała tylko jedno:”
Michał” tak, cholera Michał. Ale co z tego ? Jak on jest
szczęśliwy? Pewnie mnie już nawet nie pamięta...
Znajomość dziewczyn i siatkarzy z
każdym dniem kwitła. Spotykali się, chodzili do kina, na kolację,
nawet jeździły na mecze do Jastrzębia. Bardzo często namawiały
mnie, abym pojechała z nimi na mecz, że spędzimy bardzo przyjemnie
czas.Ale odmawiałam. Tak, bardzo przyjemnie, znając życiem bym im
tylko ten wyjazd zepsuła. Były szczęśliwe, a to najważniejsze.
Nic nie wiedziały o Michale, że go darzyłam „jakimś specjalnym”
uczuciem i mam nadzieję, ze tak pozostanie!
Gdy tylko widziałem Ankę i Klarę
miałem ochotę zapytać się o Manię.. dlaczego z nimi nie
przyjechała. Nadal jest na mnie zła za ten pocałunek? Nie żałuję,
że ją wtedy pocałowałem, to był najpiękniejszy pocałunek w
moim życiu. Jedynie czego żałuje to to, że tamtego wieczora
uciekłem, że nie walczyłem o tą miłość A może dzisiaj
siedziałaby tutaj na trybunach z koleżankami z koszulką o numerze
13 ? Tyle bym dał by ją ujrzeć!
W domu byłam sama. Dziewczyny
pojechały na weekend do swoich rodzinnych domów. Opychałam się
samymi słodyczami, chipsami. Miałam dużo czasu na analizę swojego
życia. Co ja w sobie takiego mam, że przyciągam samych facetów,
co nie umieją dotrzymać wierności JEDNEJ dziewczynie? W dodatku
niby ukochanej? Czy nie mogę spotkać porządnego faceta, który jak
mówi, ze kocha to z całego serca i nie myśli w ogóle o zdradzie?
Cóż Mania ten typ faceta o którym marzysz niestety wyginął!
Nagle słyszę głos sms-a. Z nadzieją sięgam po niego myślac, że
to.. Michał.
Daj mi jeszcze jedną szansę! Nie
zmarnuję jej! Pamiętaj KOCHAM CIĘ i będe walczył o Ciebie. A.
Co on sobie myśli, że po tym
wszystkim jak nakryłam go z inna tak po prostu mu wybacze, ze
zapomnę? Ojj grubo się myli! Odpisałam mu krótko i zwięźle:
Nie wysilaj się to nie ma sensu.
Zauważyłam, ze już jest grubo po 24.
Wzięłam prysznic i udałam się do krainy Morfeusza.
____________________________________________________________________________________________
Mamy 9 ;) Chyba najkrótszy i najgorszy rozdział ! ;(
Czytajcie, oceniajcie. Piszcie komentarze, dzielcie się opinią pozytywną bądź negatywną!
Przepraszam za ponad tygodniową nieobecność :)
Życzę Wam szczęśliwych, zdrowych, słodkich Świąt Wielkanocnych! ;*
Pozdrawiam Pola ;)))
sobota, 16 marca 2013
Rozdział 8
Po rozmowie z Mania nie mogłem już
wrócić na imprezę. poszedłem do swojego hotelu rozmyślając co
mam dalej zrobić … Tak bardzo ciągnęło mnie do Manki, nie
umiałem sobie wytłumaczyć dlaczego akurat ona tak zawróciła mi w
głowie! Wiedziałem jedno, że nie zależy mi już na Monice. Tak
mojej narzeczonej-byłej. Teraz jest dla mnie nikim. Jest nikim odkąd
wskoczyła mojemu „dobremu” kumplowi do łóżka. Wszystko bym
wybaczył, ale nie zdradę... Łasko nawet nie próbował
przepraszać. rzekł tylko – tak wyszło, sorry dziku.a ona?
Starała się wytłumaczyć, że to jego wina, że ją uwiódł..
sranie w banie. Gdyby mnie kochała nie wskoczyłaby mu do łóżka.
Gdyby kochała. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę, ze chciałem
poślubić kobietę, która mnie nie kocha, która bez zadnych oporów
potrafiła wskoczyć do łózka kumplowi jego narzeczonego.. ciekawe
czy to pierwszy raz? W sumie po co ja sobie tym głowę zaprzątam?
Zabolało mnie jedynie to, ze Mania w ogólne nie chciała dać
szansy wytłumaczenia o co chodzi z tą Moniką, że już nie mam
narzeczonej, że ta Monika już dla mnie nie istnieje, ze tylko ona
się liczy, odkąd ją pierwszy raz zobaczyłem na stoku.. miłośc
od pierwszego wejrzenia? Czy to możliwe? Byłem także pewny, ze
straciłem szanse by być z Manią.
Około 3 wróciłam do domku, gdzie
impreza trwała w najlepsze. Nie miałam ochoty już się bawić,
więc postanowiłam wziąć prysznic i iść spać.. Gdy brałam
prysznic cały czas miałam przed oczami Michała i jego malinowe
usta. Usta, które całowały najlepiej na CAŁYM świecie, usta, w
których chciałabym się zatopić jeszcze nie raz. Nurtowały mnie
jeszcze jego słowa. „zauroczyłaś mnie” „ale ja z nią...”
cholera może gdybym dała mu dojść do słowa, może powiedziałby
mi, że między nim a Moniką wszystko skończone, że chce spróbować
ze mną! Pobudka! W życiu by tak nie powiedział, jesteś idiotką,
że w takie coś wierzysz...Mania to nie ta liga- on jest znanym-
uwielbianym siatkarzem, a Ty ? Kim ty jesteś? No właśnie kim...
wstałam około 10, dziewczyny
odsypiały jeszcze imprezę. Wzięłam się za sprzątanie, by nie
myśleć o Miśku. Po 2 godzinach domek był w miarę ogarnięty.
Zadzwonił telefon, podbiegłam do niego z myślą, że to Misiek,
ale w sumie skąd miałby mój numer... Na wyświetlaczu ukazała się
uśmiechnięta buzia Alana. Cholera, zapomniałam o nim...
- cześć słoneczko, wszystkiego co
najlepsze w nowym roku, wyjazd udany?- A dziękuję, wzajemnie. Tak, tak, oprócz tego, ze wylądowałam w szpitalu, zresztą opowiem Ci wszystko na miejscu. O której będziesz w domu?
-O 16 mam samolot, więc tak po 19 powinienem być. Kolacja? Zapraszam do siebie.
-Oo, super. Stęskniłam się za
Tobą.
Skończyłam rozmowę i usiadłam
zmarnowana na kanapę.. Dlaczego muszę go okłamywać...w sumie nie
skłamałam wszystkiego, wyjazdu nie mogłam wymarzyć sobie lepszego
to prawda, w prawdzie mógłby skończyć się inaczej, ale cóż..
skłamałam tylko, że za nim tęsknie.. Ach nie mogę tego dłużej
ciągnąć, nie mogę, ale też nie chce go ranić, nie zasługuje
na to!
-Mańka, gdzie Ty się
podziewałaś?- spytała Anka schodząc ze schodów.
-Byłam się przejść, a póxniej
położyłam się spać, bo kolano odmawiało mi już posłuszeństwa.
-Byłaś z Miśkiem, bo też gdzieś
nam szybko zniknął..?
- nie, nie byłam, widzialam go
ostatni raz w centrum po 12.. pewnie kogoś spotkał i wiesz. A jak tam Bartman.? Musiałam jakoś
odwrócić jej uwagę- zaraz pewnie zaczęłyby się pytania, gdzie,
dlaczego …
- Jest cudowny. Taki jak sobie
wyobrażałam. Jest zabawny, czuły, przystojny po prostu ideał...
Wiem, że to nie w moim stylu, ale całowaliśmy się i było meega,
jak on całuje, o mamuniu. Wymieniliśmy się telefonami i zobaczymy
jak się ta nasza znajomośc potoczy. A i dostałyśmy bilety na ich
mecz w Jastrzębiu.
- Anka, Ty promieniejesz jak o nim
mówisz! Musiał nieźle Cię omamić. Nie przypominam sobie byś o
jakimś innym facecie mówiła z taką fascynacją, Anka... Ty się
zakochłaś.
-Ciiiiiiiii.. nie prawda, nie znam
go.
-Tak, tak. Tak się mówi.
Po chwili dołączyła do nas Klara,
która również opowiadała jaki to Kurek jest cudowny. No proszę,
moje przyjaciółki zakochały się w siatkarzach. Proszę, proszę,
kto by się spodziewał. zjadłyśmy śniadanio-obiad i zaczęłyśmy
się pakować, domek musiałyśmy opuścić do godziny 16. O godz
19.00 byłyśmy już pod naszym domkiem. Nie zdążyłam się nawet
rozpakować, bo zadzwnił Alan ze już jest, ze mogę już przyjść.
Ubrałam się w obcisłą spódniczkę i bluzkę i ruszyłam w
stronę domu Alana. Opowiadał mi o Hiszpanii, ze jest przepiękna,
ze kiedyś mnie tam zabierze. Rozmawialiśmy o wszystkim, o naszym
wyjezdzie, o szpitalu. Nic nie wpominałam, że poznałam Michała,
ze mnie pocałował. Oj nie potrzebowałam kłopotów. A w sumie
nawet nie wiem, czy by to Alana ruszyło. Hm, w sumie ciekawe czy
jest o mnie zazdrosny. Ale nie lepiej nie próbować.
Od incydentu w sylwestra minęło 2
tygodnie. W tym czasie moja rodzina poznała Alana i chyba polubiła,
bo od mamy nasłuchałam się samych komplementów pod jego adresem.
Wychwalała go, że jest odpowiedzialnym mężczyzną, że zapewni
mi wszystko czego potrzebuje. Tak, wszystko z wyjątkiem miłości.
Z każdym dniem starałam się go pokochać nie jak brata, lecz jak
mężczyznę z którym mogłabym spędzić resztę życia. Na
próżno. Moje serce odmawiało. Nie chciało Alana, chciało
Michała! Oddałabym wszystko by być na miejscu Moniki, by być
przy Miśku, by dotykał mnie swoimi delikatnymi dłońmi, by
składał pocałunki na mych ustach, pragnęłam zasypiać koło
niego, pragnęłam się budzić w jego obecności, tak bardzo
chciałabym być na jej miejscu. Teraz musiałam skupić się na
nauce,bo za tydzień czekała mnie sesja. Strasznie się stresowałam.
spotkania z Alanem ograniczyłam do minimum. Mój dzień przez ten
tydzień wygląda tak: spanie, uczelnia, dom, jedzenie, nauka, spanie
i tak w kółko. A nadszedł ten dzień- dzień sesji. Z Alanem umówiłam się , ze przyjdę tak kolo 21 pochwalić się
wynikiem, mam nadzieje pozytywnym. Pod uczelnie
zajechałam
około 12.
miałam jeszcze
godzinę do
sesji, ale
poświęciłam ja na powtórkę materiału.
Wybiła 13- godzina
zgrozy. O 15
wyszłam z sali, trochę poddenerwowana, bo nie byłam
pewna jak mi poszło, musiałam godzinę poczekać
skoro chciałam jeszcze dzisiaj się dowiedzieć
czy zdałam. O
16. została wywieszona
lista. W mojej grupie było 85 studentów
z czego tylko 24 zdało.
W tym ja! Byłam taka szczęśliwa, ze
mi się udało,
chciałabym to wykrzyczeć całemu
światu! Od razu
napisałam sms-a
do dziewczyn I mamy ze
zdałam. Alana
chciałam powiadomić
osobiście.Wiem,że umawiałam się z nim na 21, ale nie mogę wytrzymać! zrobię mu niespodziankę. w drodze do domu wskoczyłam do sklepu monopolowego po nasze ulubione winko. Gdy byłam pod domem zauważyłam jego samochód, o musiał wrócić szybciej z pracy. Weszłam jak poparzona do domu, ubrałam się w obcisłą sukienkę, która w pełnie ukazywała wszystkie moje atuty, założyłam szpilki podkręciłam lekko włosy i ruszyłam w stronę domu Alana. Zapukałam, cisza, drugi raz, cisza. Pewnie nie słyszy, ale ja jestem głupia.. przecież dał mi klucze, przekręcam i wchodzę. jednak nigdzie nie ma śladu po Alana, idę na górę otwieram drzwi od sypialni i zamieram. Butelka z winem ląduje na ziemi...
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy 8 rozdział! ;)
Bardzo przepraszam za tak długą nieobecność, ale choroba mnie dopadła, na nic nie miałam siły, później te nadrabianie... nie miałam czasu na nic! Wybaczcie, mam nadzieję, że taka sytuacja już się nie powtórzy! ;) Cóż chyba będę musiała spiąć pośladki i zacząć jakoś ciekawiej pisać... cały czas mam wrażenie, ze ta moja opowieść jest bez sensu ...
Czytajcie, oceniajcie, dzielcie się opinią ze mną!
Trzymajcie się ;)
pozdrawiam bardzo serdecznie Pola ;)) ;*
wtorek, 5 marca 2013
Rozdział 7
-Maniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. Czy to był
ten znany siatkarz? Michał Kubiak? Usłyszałam, gdy tylko weszłam
do domu.
- tak- zaczęłam się śmiać. Ilu
ludzi zaprosiłyście?
-yy. no z 15 … no Ci
przystojniacy, no i oni mieli zaprosić swoich znajomych, w tym
jakieś dziewczyny, bo nas 3 to za mało, co nie ?! - odpowiedziała
Anka.
- Mam dla Was niespodziankę!
Zgadnijcie kto przyjdzie do nas na sylwestra.- uśmiechnęłam się
jak najszerzej.
- Tylko nie mów, ze on.. ten znany,
przystojny siatkarz Michał Kubiak z którym Cię widziałam przed
domkiem.- tylko się uśmiechnęłam.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
No nie wierze spędzę sylwestra z Michałem Kubiakiem, o matko.. z
moim ulubionym siatkarzem. Mania, Ty serio mówisz.? Kiwnęłam
głową.-Ale on nie przyjdzie sam.
- No może powiesz jeszcze, że z
Bartmanem.. - zaczęła się śmiać Anka
-bingoo! No i jeszcze z Kurkiem.
Powiedziałam jednocześnie się śmiejąc z min dziewczyn -Szczęki
dziewczynom opadły.
-Ty sobie kurna jaja robisz.
-Nie, dalej musimy jechać po
zakupy, bo za 8 godzin mamy gości.Ubrałyśmy się w ekspresowym tempie i pojechałyśmy do najbliższego sklepu. Do koszyka zaczęłyśmy pakować wszystko: ciasto francuskie, warzywa, owoce, chipsy, soki, paluszki, wino i inne potrzebne rzeczy do zrobienia „czegoś” na wieczór. Wybór padł na parówki w cieście francuskim, sałatkę owocową, sałatkę z kalafiora, koreczki, skrzydełka na pikantne, babeczki czekoladowe. Nie będzie tego za dużo, bo nie zdążymy się wyrobić z czasem niestety. , po zakupach pojechałyśmy szykować przekąski na noc sylwestrową. Przygotowywanie tego wszystkiego zajęło nam z 4 godziny. Do przyjścia gości zostały nam 2,5 godziny, jako pierwsza pod prysznic poszła Klara, a my z Anką zaczęłyśmy przygotowywać salon i jadalnie, dmuchałyśmy balony, ustawiałyśmy kieliszki, talerze, serwetki, świeczki. Wszystko już było gotowe! Po klarze pod prysznic wparowała Anka, a ja w tym czasie poszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam sukienkę przygotowaną już przed szpitalem, wyprasowałam ją. Cały czas moje myśli odwoływały się do Pana K. Jaki będzie ten sylwester? Coś czułam do niego,sama nie wiem co... Chyba przyjaźń, tak przyjaźń . Ja mam Alana, a o on jest szczęśliwy u boku Moniki, która niebawem zostanie panią Kubiak. Pani Kubiak jak to ładnie brzmi. Maniaaaaaaaaaa! ej. Co z tobą, wystarczy . To może być tylko i wyłącznie Twój przyjaciel.- Boże jak ja nienawidzę tej mojej podświadomości... Przyszła kolej na mnie, poszłam pod prysznic, ach mogłabym tak stać w nieskończoność,uwielbiałam, gdy woda spływała po moim ciele. Po 15 minutach wyszłam spod prysznica i w szlafroku udałam się do dziewczyn, które debatowały u Klary w pokoju.
- Co o tej myślisz?- zapytała mnie
Klara
-jaka śliczna, musisz ją włożyć,
bez dwóch zdań- odpowiedziałam z uśmiechem .
-Która godzina?
-19.05 . cholera..Wszystkie ruszyłyśmy w stronę łazienki, bo żadna z nas nie była jeszcze umalowana, uczesana. plusem było to, ze była dosyć spora, więc bez problemy zmieściłyśmy się we trzy. Ja zabrałam się za prostowanie włosów, Klara i Anka za kręcenie. Po 20 minutach włosy były idealnie ułożone, zabierałyśmy się za makijaż. Ja postanowiłam nie przesadzać, czyli puder, róż, tusz do rzęs i czerwona szminka, dziewczyny trochę bardziej podkreśliły swoją twarz. Gdy już wreszcie udało mi się zrobić makijaż poszłam założyć małą czarną sukienkę z dość dużym dekoltem, postanowiłam nie przesadzać z biżuterią , więc wybrałam skromny, czerwony naszyjnik i bransoletkę. Niestety nie mogłam ubrać szpilek, więc zostały mi tylko baleriny. Efekt był moim zdaniem naprawdę super, dawno tak dobrze nie wyglądałam, sama sobie się podobałam
-Wooooooooooow! - ale ślicznie
wyglądasz- usłyszałam gdy schodziłam ze schodów.
-No, wy też niczego sobie! - mocno
je przytuliłam.-Gotowe na imprezę?
-Jeszcze pytasz.
-Nie mogę się doczekać aż
zobaczę Kurka- tak, tak Klara była zawziętą fanką Bartka.
Zbliżała się 20, więc naszą
rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Klara poszła otworzyć i do
domku wparowała mała- 10 osobowa grupka. 7 chłopaków i 3
dziewczyny. No, muszę przyznać, ze dziewczyny nie kłamały mówiąc,
ze nieźli z nich przystojniacy. Po kolei z każdym się witałam, z
tej dziesiątki zapamiętałam może połowę imion, wiem, ze był
Marcin, Kamil, Oskar, Jonasz i Ola. A reszta? Cóż od zawsze miałam
problemy z zapamiętywaniem imion. Właśnie rozmawiałam z Oskarem,
gdy zadzwonił dzwonek, przeprosiłam go i popędziłam do drzwi. Gdy
tylko otworzyłam drzwi ukazała mi się trójka wysokich
przystojniaków.
- no nareszcie, zawsze się Panowie
tak spóźniają?- przywitałam ich z uśmiechem.
-Też się cieszymy, że Cię
widzimy- odpowiedział mi Michał. Pozwól, że przedstawię to jest
Mania, a to Zibi i Bartek.
- Miło Cie w końcu poznać- Zibi i
Bartek powiedzieli jednocześnie.
- Mnie? To chyba ja jestem
szczęściarą, ze spędzę sylwestra z wami- uśmiechnęłam się
jak tylko mogłam najszerzej. Wzięłam od nich kurtki i pokazałam
gdzie jest salon, a sama poszłam do pokoiku na parterze by odłożyć
kurtki, gdy byłam w pokoju do pomieszczenia wszedł Kubiak.
Podszedł do mnie i obdarował mnie małą róża i buziakiem w
policzek.
-A za co to?
-Za to że jesteś. Mówił Ci ktoś
dzisiaj, ze przepięknie wyglądasz?
- Nie, nie mówił, ale możesz być
pierwszy.
-Jesteś przepiękna.
-No Tobie też niczego nie brakuje,
dalej chodź do gości.
Udaliśmy się do salonu, gdzie
impreza już się zaczęła. Zauważyłam, ze Anka i Klara zapoznały
się już z towarzyszami Miśka. Zatańczyłam chyba już ze
wszystkimi,wiem nie powinnam, ale nie mogłam przepuścić takiej
okazji. Kolano zaczęło coraz to bardziej boleć, więc
postanowiłam już zakończyć wygibasy. Nie wiedziałam, ze
siatkarze umieją tak dobrze tańczą.. przyznam, że najlepiej
tańczyło mi się z Dzikiem. Zbliżała się 23.00. Alkohol lał
się strumieniami. Prawie wszyscy byli już nieźle zalani. Ja
zostałam tylko przy winie i jako jedyna byłam prawie trzeźwa. W
głośnikach grała muzyka, przekąski też szły jak woda. Jak na
razie wszystko idzie dobrze z planem i widać, ze wszyscy się
dobrze bawią. Zauważyłam, że Anka nie odstępuje Zibiego na
krok, tak samo jak Klara Bartka. I to z wzajemnością. Poszło mi
oczko w pończochach, więc postanowiłam iść zmienić na nowe,
wymknęłam się na górę. Ryłam w walizce, aż znalazłam, a w
tym samym czasie do mojego pokoju przyczłapał się zalany Kubiak.
- Jaaaki piekny widok tutaj mamy. -
wybełkotał
- Coś się stało?
-Nie, po prostu straciłem Cię z
oczu i musiałem zobaczyć, czy coś się stało.
-No jak widzisz, wszystko w
porządku, a teraz idź do kolegów, muszę zmienić pończochy.
-Ale ja chętnie popatrzę.
- Wolałabym nie- przybliżyłam się
do niego i chciałam otworzyć mu drzwi, a ten mnie złapał w talii
i przysunął do ściany, zaczął całować moją szyję, Zaczęłam
go odpychać, ale nic to nie zdało. W sumie nie wiem czemu to
robiłam, tak bardzo chciałam poczuć smak jego ust...
-Michał proszę Cię, idź do
kolegów ja zaraz zejdę
-Nigdzie się nie ruszę, jesteś
taka piękna, pragnę Cię.
- Jesteś pijany, porozmawiamy... -
nie mogłam dokończyć bo zamknął mi usta pocałunkiem.. jego
usta były takie piękne, delikatne... BAJKA. Mania obudź się!
MONIKA. Odepchnęłam go, tym razem mi się udało i pobiegłam
szybko z płaczem na dwór. Co ja robię? Co on robi? Tak nie może
być..nie możemy tym ranić bliskich nam osób.. stałam tak na
dworze z 10minut i podeszła do mnie Anka.
- Coś się stało? Dlaczego tu
jesteś sama?- zapytała zmartwiona.
- Nie, nic się nie stało, chciałam
tylko zaczerpnąć świeżego powietrza. Już idę. - całe
szczęście już nie płakałam, więc nie zauważyła, że coś
jest nie tak.. Poszłyśmy do środka, do gości i siedział tam..
między Kurkiem, a Zibim. Jego wzrok skupił się na mnie gdy
weszłam, nie odrywał przez jakiś czas ode mnie wzroku, a ja
robiłam wszystko by nie wpaść na niego. Zbliżała się 24, więc
wszyscy ruszyliśmy do centrum, by obserwować sztuczne ognie. Już
za 4 minuty ma być Nowy rok. Tak Nowy. Mam nadzieję, ze będzie
lepszy! 10...9...8...7...6...5...4...3...2....1... SZCZĘŚLIWEGO
NOWEGO ROKU! Wszyscy zaczęli skakać, krzyczeć z radości do tego
popijając szampana. Koło mnie stał Kubiak, więc jako pierwsi
złożyliśmy sobie życzenia.
-Mania.. ja.. nie chciałem Cię
przestraszyć, wiem stało się inaczej, ale po prostu.. zauroczyłaś
mnie. Tak po prostu, wiem zachowałem się jak szczeniak.. wybacz
mi.. teraz chciałbym Ci życzyć: wszystkiego co najlepsze,
spełnienia wszystkich marzeń, dużooo miłości, tego pięknego
uśmiechu na co dzień oraz odwagi w sięganiu po
gwiazdki-przybliżył się do mnie i pocałował mnie 3 razy.. 2
razy w policzek i raz w usta.
-..cóż. yy. ja również życzę
Ci z całego serca wszystkiego najlepszego, kariery, setki wygranych
meczy, szczęścia i miłości z przyszłą żona Moniką, również
dałam mu 3 buziaki, ale w te miejsce, gdzie się powinno dawać
przy składaniu życzeń, czyli w policzek. Patrzył na mnie ze
smutkiem. Nie wiedział co powiedzieć..
-Alee, ja z nią..
-Nic nie mów, masz narzeczoną, na
zdjęciach widać, ze jesteś z nią szczęśliwy. Więc naprawdę
życzę Ci wszystkiego co najlepsze, bo naprawdę jesteś świetnym
facetem- powiedziałam to i poszłam do innych składać życzenia.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakimś cudem udało mi się sklecić ten 7 rozdział. Nie wiem, czy się Wam spodoba, ale czytajcie, oceniajcie! ;))Następny ukaże się najprawdopodobniej w week! :D
trzymajcie się :) pozdrawiam Pola :)))
sobota, 2 marca 2013
Rozdział 6
Godz. 6.00 rano. Nie mogę spać.
Kręcę się z jednego boku na drugi. Cholera co jest? Dlaczego w
mojej głowie jest cały czas Kubiak? Wzięłam laptopa i zaczęłam
sprawdzać e-maile, fb nic nie było oprócz jakiś zaproszeń do
gier. Z ciekawości w wyszukiwarce wpisałam Michał Kubiak.
Wyskoczyło całe mnóstwo informacji o jego dzieciństwie, o jego
sukcesach i jedno mnie przeraziło.. artykuł opowiadający o
prywatnym życiu Dzika. Został zamieszczony z 2 tygodnie temu,
opowiadał o dziewczynie Michała- Monice, że są parą od 2 lat i
zamierzają się pobrać załączone było jego zdjęcie z .. nią..
był taki szczęśliwy... Maaania, STOP czego Ty się spodziewałaś?
On ma swoje życie, dziewczynę! Myślałaś, ze zainteresuje się
taką dziewczynką z małego miasteczka? Spójrz on ma ją, a Ty
Alana.. tak, Alana, który zachowuje się jakbym w ogóle nie
istniała, nie odpisuje na sms-y, nie dzwoni. Coraz częściej
zastanawiam się co między nami jest, przyjaźń , czy coś więcej?
Nie, nie, nie z mojej strony jedynie przyjaźń. Chyba.nie wiem, już
sama nie wiem co mam o tym myśleć. Sądzę, ze gdyby teraz był tu
ze mną cały czas nie miała bym wątpliwości. Poszperałam jeszcze
w internecie o dziku i wzięłam się za czytanie książki ” 50
twarzy Grey'a” Boże, czytam i czytam i jestem coraz to bardziej
nią zachwycona. Strasznie wciąga. Jest strasznie erotyczna, ale to
mi nie przeszkadza. Nawet nie wiem kiedy upłynął ten czas, ale
zegar wybijał 10.00 , więc za 2 godziny mam zabieg, cholera trochę
się boje..a jak coś pójdzie nie tak? Przestań, nie możesz tak
mówić, bądź chociaż raz optymistką.. Ale w sumie jak mam nią
być skoro „mój” tak jakby chłopak jest parę tysięcy km stąd
w Hiszpanii, nie wiem co on tam wgl robi, nie odzywa się ani nic, a
ten .. siatkarz szczęśliwy jest ze swoją narzeczoną …a mnie
zaraz czeka zabieg, niby nie groźny, ale zawsze jakieś ryzyko jest,
no pięknie. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-proszę- odpowiedziałam z nadzieją,
że to Kubiak. Niestety nie był to Michał, były to moje
przyjaciółki, które chyba się bardziej denerwowały niż ja.
-jak się czujesz, gotowa?
-Pewnie, to tylko mały zabieg- nie
wierzę, ze powiedziałam to z takim spokojem. Opowiadały mi ile to przystojniaków
kręci się na stoku , zaprosiły nawet 5 na sylwestra. Postanowiły
go zrobić u nas domku ze względu na moje kolano, kochane są. Ale
i tak nie będzie on taki jak powinien być. Alan tam w hiszpanii, a
Misiek z narzeczoną no i ja jeszcze nie będę mogła założyć
malinowych szpilek, które kupiłam specjalnie na tego sylwestra, to
się nazywa pech, a tego pecha może mieć tylko i wyłącznie
Marysia Adamczak. Nasze pogaduchy przerwał nam lekarz.
- Pani mario proszę się pożegnać
z koleżankami, zaraz zostanie pani przewieziona do odpowiedniej
sali, gdzie wykonamy zabieg, A wam dziewczyny obiecuję, ze za
jakieś 6 godzin zobaczycie się znowu ze swoją znajomą- po czym
wyszedł. A dziewczyny od razu się na mnie rzuciły i zaczęły
mnie całować w policzki, powiedziały, ze jak się obudzę będą
przy mnie. Codziennie dziękuję Bogu, że je mam, mimo, ze są
walnięte, szalone no i mają jeszcze tam wady, ale i tak je kocham
z całego SERDUCHA. To są moje skarby! Z narkozy obudziłam się około 20
oczywiście Anka i klara były przy mnie jak się obudziłam. Od
razu pojawił się na ich twarzy uśmiech.
- Dłużej nie dało się spać-
powiedziała z uśmiechem na twarzy Klara
- szło, ale wiedziałam, ze takie
szurnięte i niecierpliwe siedzą tutaj , to wiesz..- jeju Mania, jak my Cię kochamy- powiedziały chórem
- gotowa na zabawę za 2 dni?
- Myśle, że dam jakoś radę
chodzić,ale i tak czuję, ze będzie fajny.
- Alan się odzywał? Spytała Anka.
Ja tylko pokręciłam przecząco głową.
- Co za....
- Klara nie kończ, błagam.-
próbowałam ją powstrzymać. Pracuje, muszę to zrozumieć i się
zacząć przyzwyczajać..
- ej, wy tak na poważnie ? - Klary
oczy przyjęły wielkości 5zlotówek.
- Nie wiem, zobaczymy co czas
przyniesie. Zrobiło się już późno, dziewczyny
musiały się już zbierać. Byłam szczęśliwa, że już jutro wychodzę i że sylwestra spędze w
naszym domku z tego co wspominały z bandą przystojniaków. Jezu,
jakie te łóżka są niewygodne, kręcę się i kręcę. Nie mogę
zasnąć. Nagle zza drzwi wysuwa się głowa.
- Mogę?
- To znowu ty. Tobie chyba naprawdę
się nudzi. Zastanawiało mnie tylko jedno, skoro jest z tą swoją
dziewczyna tak bardzo, ale to bardzo szczęśliwy to gdzie ona jest
do jasnej cholery?! ja takiego mężczyzny bym z oka na kilometr nie
spuszczała. Ale cóż nie jestem nią.. rozmawialiśmy tak jeszcze chwilę, aż
nagle zaskakuje mnie pytaniem.
- Mania? Co robisz jutro, w
sylwestra? Masz coś zaplanowane?
-Yhy, spędzam go z moimi
przyjaciółkami w naszym domku, w domku z tego względu na moje
kolano. A czemu pytasz?
- Wiem, ze to tak nie na miejscu,
nie chciałabyś- chciałybyście przygarnąć trójki uroczych,
przystojnych siatkarzy?
-
Trójki? To jest was tutaj
więcej?- dziku zaczął się śmiać.
- No, taki męski wypad z Bartmanem
i Kurkiem , to jak będzie?
- Już wiem, ze nie muszę pytać się
dziewczyn o pozwolenie. Zabiły by mnie gdybym odmówiła. Anka jest
fanką Bartmana.
-To jesteśmy umówieni, nawet nie
wiesz jak się cieszę.- wyszczerzył się kubiak mówiąc te słowa.
Nie byłam dłuzna odpowiedziałam mu również uśmiechem.
- Zrobisz mi kawy?- poprosiłam
robiąc przy tym oczy kotka ze Shreka - oo, to tam masz czajniczek i
wszystko co potrzebne- wskazałam na „taką małą kuchenkę” w
moim pokoju z jakieś 2 metry od mojego łóżka. Nagle zaczął
dzwonić Miśka telefon, który zostawił na moim stoliczku zaraz
obok mnie.
- Moglabyś zobaczyć kto dzwoni? -
zapytal robiac dla mnie kawę/
- yy. Jakaś Monika- powiedziałam
to tak jakby było mi to obojętne. Od razu podszedł i odrzucił
połączenie.
- Czemu nie odebrałeś? I wgl kto
to Monika? - byłam bardzo ciekawa co powie
- aa, oddzwonie później, a Moniak
to moja dziewczyna. Jezu czyli to prawda,ale nie był
jakoś podekscytowany tym,że dzwoniła. W ogólne nie zachowywał
się jak zakochany człowiek. Pogadaliśmy jeszcze trochę o
wszystkim, ale nie poruszyl tematu Moniki. Dziwne. Niestety musiał
już iśc, zaoferował, że po mnie jutro przyjedzie i odwiezie do
domku i po drodze obgadamy szczegóły imprezy. Z jednej strony się
cieszę, ze spędze go z Nowym znajomym oraz, że poznam Bartmana i
Kurka, swoja drogą z nich to też niezłe ciacha, nie mogę się
doczekać reakcji dziewczyn na wieść, ze sylwestra spędzimy z
siatkarzami i to jeszcze najprzystojniejszymi! Ooooooooo tak! M
mgnieniu oka zasnęłam i obudziłam się o 10 .. nie pamiętam bym
kiedykolwiek tak długo spała, a zwłaszcza na tak niewygodnym
łóżku, ale to ostania noc, to tak pewnie na pożegnanie. Miałam
jeszcze godzinę do przyjazdu Michała, poszłam do łazienki, to
znaczy kulałam, ubrałam się w czarne rurki i miętowy sweter,
włosy upięłam w koka i zrobiłam sobie lekki makijaż. Gdy
wróciłam w sali siedział już Kubiak z bukiecikiem kwiatów. Gdy
mnie zobaczył od razu na jego twarzy pojawił się banan.
- Jak Ty pięknie wyglądasz. Już
nie mogę się doczekać wieczoru.
- Ej, ej, nie przesadzaj. Hm, wiesz
Ty też niczego sobie. Dziękuję za kwiaty. Jedziemy? Czekaj tylko
się pożegnam z lekarzem i pielęgniarkmi. Po10 minutach już byłam
gotowa do wyjścia. Jak na dżentelmena przystało Michał wziął
moją torbę i otworzyl mi drzwi od swojego auta. W drodze do domku
omawialiśmy szczegóły imprezy. Uzgodniliśmy, ze mają przynieść
alkohol i jakieś przekąski, my już reszta z dziewczynami się
zajmiemy. Umówiliśmy się na 20. gdy już podjechaliśmy pod domek
pomógł mi wysiąśc i odprowadził pod drzwi i obdarował mnie
buziakiem w policzek.
- Do zobaczenia za parę godzin
-pa
- Maniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. Czy to
był ten znany siatkarz? Michał Kubiak? Usłyszałam, gdy tylko
weszłam do domu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
wiem, że ten rozdział miałam dodać, w pt, ale sprawy się trochę pokomplikowały, dlatego dopiero dzisiaj oddaje go w Wasze ręce. dzisiejszy też takie trochę " flaki z olejem" ale czytajcie, oceniajcie i podzielajcie się opinią w komentarzach. ( pozytywną lub negatywną)
Trzymajcie się! :)
pozdrawiam Pola! :)))
wtorek, 26 lutego 2013
Rozdział 5
O mamo, ja naprawdę siedzę w
samochodzie jednego z najlepszych siatkarzy w Polsce. Nie wierze, ze
to on... Jezu uuu spotkałam Michała Kubiaka po raz setny spoglądam
w jego stronę. Ale z niego przystojniak. Nigdy nie byłam jakąś
fanką siatkówki. Sport jak każdy. Rozpoznałam go tylko dzięki
Ance, która zawsze gdy przyjeżdżałam oglądała w Tv jakiś mecz,
byłam jej w tej chwili bardzo wdzięczna. W dzisiejszych czasach to
siara nie znać siatkarzy reprezentacji Polski.
- wszystko w porządku? Czemu mi się
tak przyglądasz?- spytał rozbawiony Kubiak.
- Yy, nie wszystko w porządku. Upewniam
się, czy to Ty jesteś tym siatkarzem.- ze mnie to naprawdę jest
idiotka, plotę trzy po trzy.
- I co jestem, czy nie jestem?
- Wszystko wskazuje, ze tak. -
odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- fanka? A może autograf?
- Nic z tych rzeczy, a co do autografu to
obędzie się
Po 15 minutach dojechaliśmy pod
szpital, gdy wychodziłam Michał znalazł się w mgnieniu oka koło
mnie i coś strzeliło mi w kolanie. Poczułam ból...
- Tylko nie to... szlag. -
powiedziałam prawie ze łzami w oczach..
- co jest? - spytał z troską na
twarzy
- kolano. Coś mi strzeliło.. bez
zastanowienia wziął mnie na ręce i pognał do szpitala. Od drzwi
zaczął krzyczeć, ze potrzebny nam lekarz.
- Jezu, to wszystko moja wina.-
mówiąc to posadził mnie na wózku, który przyprowadziła
pielęgniarka i zawiozła mnie do sali 104 na badania. Mój nowy
znajomy cały czas siedział i czekał.- tzn tak informowały mnie
siostry, ale czy to prawda? Po wszystkich badaniach siostra odwiozła
mnie do sali nr 254, niestety musiałam zostać w szpitalu do
wyjaśnienia co mi jest. W głębi duszy modliłam się, żeby to
nie było nic poważnego. Mam nadzieję, ze nie będzie potrzebna
kolejna operacja., tak, kolejna. Z 3 lata temu miałam wykonane z 7
zabiegów na prawe kolano, te same na które dzisiaj miałam
wykonywane badania. Boże błagam. Nagle, ktoś zaczął pukać o
drzwi. Była jak na razie jedyną pacjentką na sali, więc
myślałam, ze to lekarz. Myliłam się, był to Michał.
- Mogę?
- Pewnie- powiedziałam z uśmiechem- przepraszam, bardzo. Gdyby nie ja. Wszystko było by inaczej...
- Nie masz za co przepraszać, mógł być to każdy. A nawet cieszę się, że to Ty, bo tak to bym nigdy nie poznała gwiazdy siatkówki. -Uśmiechnął się po usłyszeniu tych słów.
- Potrzebujesz czegoś?
- Tak i mam zamiar Cię wykorzystać.
- zawsze i wszędzie.- odpowiedział
cwaniacko.
- To dobrze pojedziesz mi po 2
butelki wody mineralnej, jakieś owoce, jogurty i może być gazeta.
A i daj mi zadzwonić, bo nie mam telefonu- czegoś jeszcze księżniczka sobie życzy? - podał mi telefon
- nie to wszystko, dzięki! Po czym zadzwoniłam do Anki, poinformowałam ją, ze jestem w szpitalu, że ma mi przywieść jakieś ciuchy, kosmetyki, telefon, laptopa i jakąś książkę, bo się tu zanudzę. Gdy odłożyłam telefon do sali wszedł Kubiak z zakupami.
- Nie wiedziałem jakie lubisz
owoce, więc wziąłem kilka z każdego rodzaju- zaczął
wypakowywać na mój stoliczek.
- Więcej się nie dało? Nie dam
rady tego zjeść! To jak dla wojska. Przerwał nam lekarz. Okazało
się, ze wyniki już są, wyprosił Michała . I zostałam sam na
sam z lekarzem. Czułam się jakbym czekała na wyrok śmierci.
- Pani Mario, z kolanem nic
poważnego, tylko będziemy musieli wykonać mały zabieg, a
mianowicie artroskopię. Ma pani lekko uszkodzoną chrząstkę
stawową. Ale jak wspominałem nie jest to poważne za 3 dni powinna
się Pani już znaleźć w domu zdrowa.Będzie musiała pani później
uważać, oszczędzać kolano. Dam Pani zestaw ćwiczeń, który
będzie musiał Pani wykonywać 3 razy dzienni, by stan kolana się
poprawił.
- Dobrze, dziękuję. Lekarz wyszedł, nie minęła minuta, a
znowu ktoś zapukał do drzwi. Tym razem były to moje przyjaciółki.
Przywiozły mi wszystko o co prosiłam.
- Mania co się stało? Jak Ty się
tu znalazłaś?
- Na stoku wpadł na mnie mężczyzna,
który później odwiózł mnie tutaj, ale jak wychodziłam z
samochodu zaczęło mnie boleć kolano. I oto cała historia. Muszę
zostać na 3 dni, wykonają mi zabieg.- na ich twarzy pojawiło się
przerażenie.
- Ej, spokojnie to nic poważnego,
za trzy dni będę znowu śmigała. No i oczywiście nie obędzie
się bez świętowania nowego roku!
- Co to za idiota na ciebie wpadł?
- Aaa, bardzo fajny idiota-
wyszczerzyłam się.
- Zbliżała się 21 dziewczyny musiały
już niestety wracać do domku. Obiecały odwiedzić mnie jutro.
Prawie zasypiałam, gdy nagle ktoś wszedł do pokoju.
Śpisz?- spytał męski głos.
- próbuję, ale jakiś osobnik mi
przeszkadza. - odwróciwszy się na bok dostrzegłam Kubiaka
trzymającego w ręku bukiet pięknych róż.
- Jak Ty się tu dostałeś? Jest
już po 22- a, wiesz to się nazywa urok osobisty, pielęgniarka wpuściła mnie na 15 minut, więc nie mamy dużo czasu, przyszedłem jeszcze raz przeprosić i się zapytać, czy niczego nie potrzebujesz.
- Nie, wszystko mam. Ale dzięki. A i po raz setny to nie jest Twoja wina! Pogadaliśmy jeszcze chwilę, opowiedziałam mu o kolanie, o zabiegu i Michał musiał się zbierać.
- Obiecuję jutro Cię odwiedzę!
- Nie masz innych- ciekawszych rzeczy do robienia?
- Nie! Dobranoc- po czym pocałował
mnie w policzek.
Odwróciłam się na bok. W moich
myślach był tylko Kubiak. Jak to możliwe, ze w ciągu jednego
dnia zrobił na mnie tak wielkie pozytywne wrażenie? Myślałam, ze
znani sportowcy są zapatrzeni w siebie egoistami, że się
wywyższają, że świat musi się kręcić tylko i wyłącznie w
około nich. Cóż myliłam się. Zastanawia mnie tylko dlaczego tak
myślałam, przecież do dzisiaj nie znałam żadnego sportowca. A
na pewno tak przystojnego.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział nie jest taki chciałam, musicie mi wybaczyć, ze jest trochę nudnawy... mam nadzieję, ze z każdym rozdziałem będzie lepiej, i że będzie was też coraz więcej. Następny postaram się w piątek.
Pozdrawiam Pola! :))
piątek, 22 lutego 2013
Rozdział 4
26 grudnia, godz 14.00 . właśnie podjechałam pod dom w Katowicach. wchodzę do domu, pakuję jeszcze kosmetyczkę,ciepłe swetry, bluzę i jeszcze takie małe drobiazgi. Czekam z niecierpliwością na Klarę i Ankę. Kwadrans później wchodzi Anka cała uśmiechnięta- ta radość wynika pewnie z naszego wyjazdu, który miał być świetną przygodą. no ja nie mogę powiedzieć, że jestem w pełni szczęśliwa, będzie mi chyba brakować jednej osoby. pocieszam się faktem, że to tylko 7 dni! :) 5 minut później zdyszana Klara wbiega do domu.
- Jeeeeeeeeeeestem, sorry za spóźnienie, ale straszne korki były- wysapała Klara
- Gotowe?-spytałam
Jeszcze się pytasz- odpowiedziały jednocześnie.
- a zapomniałam Wam powiedzieć,że jedziemy same we trójkę
- dlaczego? A co z Alanem ?
- niestety musiał lecieć w tygodniową delegacje do Barcelony- powiedziałam to trochę ze smutniejszą miną.
- Mania, nie smuć się, to będzie naprawdę cuuudowny tydzień, tak szybko go nie zapomnisz! ja Ci to obiecuję- przytuliła mnie Anka.
- a tak na marginesie ten Alan to trochę dziwny- wypaliła Klara
-Klaara. zatkaj się. powiedziała Anka przewróciwszy oczami. - gotowe na babską podróż?
- wszystko macie? narty i te duperele?
- no oczywiście.
piętnaście minut później pakowałyśmy się do samochodu jako, że jechałyśmy moim samochodem, to ja prowadziłam do Zakopanego.po trzech godzinach dotarłyśmy bezpiecznie do centrum Zakopanego, gdzie miałyśmy wynajęty prześliczny w góralskim stylu domek. Był przepiękny. Miał 3 sypialnie, salon, kuchnię, łazienkę i kominek. nie wiem jak poradzimy sobie z jedną łazienką, ale kto da rade jak nie my, w końcu nie pierwszy raz musimy ją dzielić. Z grubsza każda się rozpakowała, po 19 postanowiłyśmy pójść na kolację i trochę pozwiedzać to przepiękne miejsce. Z domkiem trafiłyśmy idealnie, wszędzie miałyśmy można powiedzieć blisko m. in sklepy, restauracje, bary, dyskoteki, różne hotele, gdzie zatrzymywali się naprawdę nieźli przystojniacy. Maniaa. masz Alana. wracaj na ziemię. ha. ale go tu nie ma- wykrzykuje moja podświadomość. Zakopane jest naprawdę piękne, ale z każdym moim przyjazdem to miejsce wydaję się bardziej wyjątkowe. hmm. ciekawe dlaczego tak myśle? czy coś się tu wydarzy? Około 22 wróciłyśmy do domu, otworzyłyśmy jeszcze wino i trochę poplotkowałyśmy, lecz zaczynało być juz po północy położylyśmy się spać. Nię mogę sie doczekać jutra, nie mogę się doczekać kiedy wezmę deskę i pójdę na stok. od dawna mam na to ohotę tak dawno nie jezdziłam, a wszystko przez moje cholerne kolano..kiedyś w liceum grałam w piłkę ręczną, lecz nabawiłam się poważnej kontuzji i musiałam się pożeganć z jedną z moich pasji. ale teraz kolano jest prawie zdrowe! budzik zadzwonił równo o 8 rano., a ze dziewczyny tak słodko spały nie chciałam ich budzić ubrałam się i poszłam do sklepu, moze oddalonego od naszego domku o 400m. W głowie rozmyślałam co tu zrobić na śniadanie.. wiem, naleśniki..mmmm. pyyyyyyycha. dziewczyny je uwielbiają. Do koszyka wkładałam wszystkie potrzebne prokuty do zrobienia naleśniaków, do tego nutelle i swieże owoce na koktajl. Gdy szłam między regałami wydawało mi się, że widzę siatkarza, czekajcie jak on miał Kubik? Kubiak? a nie ważne jakoś tak, ale nie to nie mógł być on, gdzie on tutaj, to siatkarz, wiec pewnie ma mecze, albo treningi lub coś w tym stylu. Jak niby nigdy nic wróciłam do swoich czynności dokupiłam jeszcze soki, jakieś słodycze i wino na wieczór, zapłaciłam i udałam sie do domu. Oczywiście te jeszcze sobie w najlepsze spały. Zabrałam się za robienie naleśników i zaparzenie kawy. Naleśniki były już prawie gotowe, gdy usłyszałam jak ktoś biegnie ze schodów.Nagle za ściany wyłoniły się dwie zaspane główki:
-Maaaaaaaania? co tak pięknie pachnie?
- Naleśniczki. Podane do stołu. smacznego
- jejuu, Mania jesteś cudowna, najukochańsza, kochamy cię- obdarowywały mnie każda buziakiem w policzek
- taaaaaaak, wiem wszyscy mi to mówią a teraz do jedzenia, bo zaraz będa zimne.
Po śniadaniu posprzątałyśmy domek i o 11 ruszyłyśmy na stok. Na stoku oczywiście pełno ludzi,zaczynając wyliczać od może 3 latków do staruszków . Oh, tak byłam w swoim żywiole. Uwielbiałam to. niestety sama jeździłam. Klara i Anka nie doganiały mnie :( około 14 wybrałyśmy się na obiad, byłyśmy bardzo,a le to bardzo głodne. Przy takim tępie to szybko zgubie te kilogramy,które przybyłam po świętach. ufffffff, to mnie bardzo cieszyło, nie powiem, ze nie. po obiedzie znowu wróciłyśmy na stok. Zostałam znowu sama, ale z jednej strony to dobrze, bo mogłam pobyć ze sobą sam na sam, przemyśleć moje życie, pomyśleć o Alanie, czy to jest- będzie coś poważnego. sama nie wiem co do niego czuje. wiem, że jak na razie nie jest to miłość, o której jest mowa w filmie. i nie wiem, czy będzie miłością, mimo tego, że czuje się dobrze w jego towarzystwie.brakuje mi w nim czegoś, ale nie wiem czego... Nagle ktoś zakłuwa mój spokój, moje przemyślenia.
- AAAAAAAAAA.. uważąj. nie zdążyłam się obrócić, zobaczyć kto tak krzyczy, bo od razu wylądowałam na pupie, a na mnie jakiś mężczyzna...
- matko, nic pani nie jest? wszystko w porządku? jedziemy do szpitala- wyliczał zdenerwowany mężczyzna. w mojej głowie tylko słyszę co drugie słowo. Maniaa. otrząśnij się. Jaki on słodki, jakie ma piękne oczy, chyba najpiękniejsze jakie dotąd widziałam. a usta, pełne o malinowym kolorze. Maaania, kurna- krzyczy moja podświadomość, ogarnij się. co Ty wyprawiasz, od przyjazdu do Katowic Cię nie poznaje.
-yy.. nie wszystko w porządku, tylko czy mógłby pan ze mnie zejść, bo czuje pana ciężar na sobie- powiedziałam, po czym uśmiechnęłąm się pokazując prawie wszystkie zęby.
- przepraszam, z tego wszystkiego zapomniałem, ze leże na pani, nie powiem, ze nie, ale jest mi tu bardzo wygodnie, aż szkoda się stąd ruszać.. - odpowiedział nieznajomy. czekajcie, czekajcie, czy on ze mną flirtuje. o mamo te ciacho, które właśnie na mnie leży. aaaaaaaaaaaaa.. wstał po czym podał mi rękę.
-naprawdę nic Ci nie jest?
- nie, naprawdę
- powinniśmy jechać do szpitala. chodź zawiozę Cię. a później kawa? taka rekompensata za wyrządzoną Ci krzywdę?
- czy ja wiem, czy taka krzywd mi się stała?
zeszliśmy ze stoku i pojechaliśmy prosto do szpitala. czekajcie, czekajcie, ja go chyba skądś znam.. to jest...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oddaje wam 3 rozdział. Myślę, ze podzielicie się ze mną swoim zdanie na ten temat, co? Bardzo Was proszę, jeśli ktoś czyta te opowiadanie to zostawcie negatywny, bądź co bardziej mnie ucieszy pozytywny komentarz. dzięki temu będę mogła coś zmienić co wam się nie podoba :)
życzę Wam udanego weekendu
dołączam wam jedną z moich ulubionych piosenek
http://www.youtube.com/watch?v=XPpTgCho5ZA
pozdrawiam, Pola :)
- Jeeeeeeeeeeestem, sorry za spóźnienie, ale straszne korki były- wysapała Klara
- Gotowe?-spytałam
Jeszcze się pytasz- odpowiedziały jednocześnie.
- a zapomniałam Wam powiedzieć,że jedziemy same we trójkę
- dlaczego? A co z Alanem ?
- niestety musiał lecieć w tygodniową delegacje do Barcelony- powiedziałam to trochę ze smutniejszą miną.
- Mania, nie smuć się, to będzie naprawdę cuuudowny tydzień, tak szybko go nie zapomnisz! ja Ci to obiecuję- przytuliła mnie Anka.
- a tak na marginesie ten Alan to trochę dziwny- wypaliła Klara
-Klaara. zatkaj się. powiedziała Anka przewróciwszy oczami. - gotowe na babską podróż?
- wszystko macie? narty i te duperele?
- no oczywiście.
piętnaście minut później pakowałyśmy się do samochodu jako, że jechałyśmy moim samochodem, to ja prowadziłam do Zakopanego.po trzech godzinach dotarłyśmy bezpiecznie do centrum Zakopanego, gdzie miałyśmy wynajęty prześliczny w góralskim stylu domek. Był przepiękny. Miał 3 sypialnie, salon, kuchnię, łazienkę i kominek. nie wiem jak poradzimy sobie z jedną łazienką, ale kto da rade jak nie my, w końcu nie pierwszy raz musimy ją dzielić. Z grubsza każda się rozpakowała, po 19 postanowiłyśmy pójść na kolację i trochę pozwiedzać to przepiękne miejsce. Z domkiem trafiłyśmy idealnie, wszędzie miałyśmy można powiedzieć blisko m. in sklepy, restauracje, bary, dyskoteki, różne hotele, gdzie zatrzymywali się naprawdę nieźli przystojniacy. Maniaa. masz Alana. wracaj na ziemię. ha. ale go tu nie ma- wykrzykuje moja podświadomość. Zakopane jest naprawdę piękne, ale z każdym moim przyjazdem to miejsce wydaję się bardziej wyjątkowe. hmm. ciekawe dlaczego tak myśle? czy coś się tu wydarzy? Około 22 wróciłyśmy do domu, otworzyłyśmy jeszcze wino i trochę poplotkowałyśmy, lecz zaczynało być juz po północy położylyśmy się spać. Nię mogę sie doczekać jutra, nie mogę się doczekać kiedy wezmę deskę i pójdę na stok. od dawna mam na to ohotę tak dawno nie jezdziłam, a wszystko przez moje cholerne kolano..kiedyś w liceum grałam w piłkę ręczną, lecz nabawiłam się poważnej kontuzji i musiałam się pożeganć z jedną z moich pasji. ale teraz kolano jest prawie zdrowe! budzik zadzwonił równo o 8 rano., a ze dziewczyny tak słodko spały nie chciałam ich budzić ubrałam się i poszłam do sklepu, moze oddalonego od naszego domku o 400m. W głowie rozmyślałam co tu zrobić na śniadanie.. wiem, naleśniki..mmmm. pyyyyyyycha. dziewczyny je uwielbiają. Do koszyka wkładałam wszystkie potrzebne prokuty do zrobienia naleśniaków, do tego nutelle i swieże owoce na koktajl. Gdy szłam między regałami wydawało mi się, że widzę siatkarza, czekajcie jak on miał Kubik? Kubiak? a nie ważne jakoś tak, ale nie to nie mógł być on, gdzie on tutaj, to siatkarz, wiec pewnie ma mecze, albo treningi lub coś w tym stylu. Jak niby nigdy nic wróciłam do swoich czynności dokupiłam jeszcze soki, jakieś słodycze i wino na wieczór, zapłaciłam i udałam sie do domu. Oczywiście te jeszcze sobie w najlepsze spały. Zabrałam się za robienie naleśników i zaparzenie kawy. Naleśniki były już prawie gotowe, gdy usłyszałam jak ktoś biegnie ze schodów.Nagle za ściany wyłoniły się dwie zaspane główki:
-Maaaaaaaania? co tak pięknie pachnie?
- Naleśniczki. Podane do stołu. smacznego
- jejuu, Mania jesteś cudowna, najukochańsza, kochamy cię- obdarowywały mnie każda buziakiem w policzek
- taaaaaaak, wiem wszyscy mi to mówią a teraz do jedzenia, bo zaraz będa zimne.
Po śniadaniu posprzątałyśmy domek i o 11 ruszyłyśmy na stok. Na stoku oczywiście pełno ludzi,zaczynając wyliczać od może 3 latków do staruszków . Oh, tak byłam w swoim żywiole. Uwielbiałam to. niestety sama jeździłam. Klara i Anka nie doganiały mnie :( około 14 wybrałyśmy się na obiad, byłyśmy bardzo,a le to bardzo głodne. Przy takim tępie to szybko zgubie te kilogramy,które przybyłam po świętach. ufffffff, to mnie bardzo cieszyło, nie powiem, ze nie. po obiedzie znowu wróciłyśmy na stok. Zostałam znowu sama, ale z jednej strony to dobrze, bo mogłam pobyć ze sobą sam na sam, przemyśleć moje życie, pomyśleć o Alanie, czy to jest- będzie coś poważnego. sama nie wiem co do niego czuje. wiem, że jak na razie nie jest to miłość, o której jest mowa w filmie. i nie wiem, czy będzie miłością, mimo tego, że czuje się dobrze w jego towarzystwie.brakuje mi w nim czegoś, ale nie wiem czego... Nagle ktoś zakłuwa mój spokój, moje przemyślenia.
- AAAAAAAAAA.. uważąj. nie zdążyłam się obrócić, zobaczyć kto tak krzyczy, bo od razu wylądowałam na pupie, a na mnie jakiś mężczyzna...
- matko, nic pani nie jest? wszystko w porządku? jedziemy do szpitala- wyliczał zdenerwowany mężczyzna. w mojej głowie tylko słyszę co drugie słowo. Maniaa. otrząśnij się. Jaki on słodki, jakie ma piękne oczy, chyba najpiękniejsze jakie dotąd widziałam. a usta, pełne o malinowym kolorze. Maaania, kurna- krzyczy moja podświadomość, ogarnij się. co Ty wyprawiasz, od przyjazdu do Katowic Cię nie poznaje.
-yy.. nie wszystko w porządku, tylko czy mógłby pan ze mnie zejść, bo czuje pana ciężar na sobie- powiedziałam, po czym uśmiechnęłąm się pokazując prawie wszystkie zęby.
- przepraszam, z tego wszystkiego zapomniałem, ze leże na pani, nie powiem, ze nie, ale jest mi tu bardzo wygodnie, aż szkoda się stąd ruszać.. - odpowiedział nieznajomy. czekajcie, czekajcie, czy on ze mną flirtuje. o mamo te ciacho, które właśnie na mnie leży. aaaaaaaaaaaaa.. wstał po czym podał mi rękę.
-naprawdę nic Ci nie jest?
- nie, naprawdę
- powinniśmy jechać do szpitala. chodź zawiozę Cię. a później kawa? taka rekompensata za wyrządzoną Ci krzywdę?
- czy ja wiem, czy taka krzywd mi się stała?
zeszliśmy ze stoku i pojechaliśmy prosto do szpitala. czekajcie, czekajcie, ja go chyba skądś znam.. to jest...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oddaje wam 3 rozdział. Myślę, ze podzielicie się ze mną swoim zdanie na ten temat, co? Bardzo Was proszę, jeśli ktoś czyta te opowiadanie to zostawcie negatywny, bądź co bardziej mnie ucieszy pozytywny komentarz. dzięki temu będę mogła coś zmienić co wam się nie podoba :)
życzę Wam udanego weekendu
dołączam wam jedną z moich ulubionych piosenek
http://www.youtube.com/watch?v=XPpTgCho5ZA
pozdrawiam, Pola :)
czwartek, 21 lutego 2013
Rozdział 3
Spanie, studia, dom, nauka, Alan- tak wygląda mój plan dnia.Nie jest on za ciekawy, ale co poradzić. Dopiero zaczęłam studia, a mam już ich serdecznie dosyć...pocieszam się faktem, ze skończy się to za niecałe 5 lat..marne pocieszenie. Jedynie co zadowala mnie z tego przyjazdu do Katowic jest fakt, ze czuję się inaczej, lepiej. jestem odważniejsza, bardziej spontaniczną, można by powiedzieć, że ta stara Mania została w Gliwicach, a tu narodziło się jej przeciwieństwo.. no nie do końca, bo zawsze gdzieś w środku będę tą wrażliwą Manią, to się nie zmieni. Bardzo cieszy mnie fakt, że znajomość z Alanem kwitnie. Z każdym dniem poznajemy się lepiej, coraz to bardziej mnie do niego ciągnie, coraz częściej chcę spędzać czas w jego towarzystwie, czuje się bezpieczna, jejuu naprawdę go lubię! Przez ten mój dzienny grafik nie zauważyłam kiedy minęły 2 miesiące i zbliżały się święta.Grudzień- uwielbiam zimę no po prostu kocham. Kocham ten klimat świat, pierogi mojej mamy, uwielbiam góry, jeździć na snowboardzie, zresztą jak moje współlokatorki, lecz one raczej preferują narty, ale co do zimy mamy takie same nastawienie :) Stwierdziliśmy, że na wigilię i pierwsze święto spędzimy z naszymi rodzinami w domu, a później 26 grudnia ruszamy na narty do Zakopanego, gdzie przywitamy wspólnie Nowy Rok. Cieszyłam się, bo spędze go w gronie najbliższych: Klary, Anki i Alana!
Jest 23 grudnia, godz 14.00. Wszystkie pakujemy, bo zaraz każda wyjeżdża do swojego domu. Nagle zadzwonił dzwonek
- Mania, idz otwórz- plissssssssssss
- no dobra, już dobra.. - zdziwiłam się, bo nikogo się nie spodziewałyśmy
- cześć piękna- gdy otwierałam drzwi przywitał mnie tym swoim uśmiechem Alan- myślałaś, że pozwole Ci tak odjechać bez pożegnania?
- nie, miałam do Ciebie wpaść jak tylko się spakuję, ale widzę, że ktoś mnie uprzedził- po czym na jego ustach złożyłam lekki pocałunek. Wszedł do środka i przyparł mnie do ściany i zaczął całować, całował,całował, aż nagle jego pocałunki stały się coraz to bardziej namiętne - Alan, proszę nie teraz. Zaraz musze się zbierać
- proszę nie jedź. zostań ze mną.ja też zostanę. proszę- chciałam coś powiedzieć, ale niestety nie było mi to dane, bo Alan przerwał mi, znowu mnie cłaując.
- wiesz, że nie mogę zostać, wszyscy czekają na mój przyjazd, zwłaszcza Julka i Kacper- zrobiłam smutną minkę. - obiecuję, że w górach się mną nacieszysz.będziesz miał czasu, a czasu. na jego ustach pojawił się automatycznie uśmiech, no istny facet. tylko jedno mu w głowie.. oj, kochany nie tak szybko-pomyślałam nie wiem, czemu to powiedziałam. wprawdzie znamy się ponad 2 miesiące, a to zbyt szybko by iść z nim do łóżka. z jednej strony pragnęłam go całego, dosłownie całego, a z drugiej strony bałam się strasznie, bałam się, że go zawiodę, bałam się, ze mnie później zostawi.. oto właśnie ujawnia się Mania ta z Gliwic. ale może mu zaufać? i nie okażę się jak inni?
- już nie mogę sie doczekać- tymi słowami obudził mnie z moich rozmyśleń
- a Ty o której wyjeżdżasz?- nie wiedziałam co mam powiedzieć w takiej sytuacji
- za pół godziny jade do Warszawy, bede bardzo tęsknił- pocałował mnie znowu, odwzajemniłam pocałunek
ja już tęsknie- uśmiechnął sie na te słowa. Czy naprawdę mu na mnie zależy? z jego wyglądem i charakterem mógłby mieć każdą. Dlaczego akurat ja? Dlaczego akurat mnie wybrał? nie mogę tego pojąc, na świecie jest wiele piękniejszych, bardziej mądrzejszych, odważniejszych kobiet. A nie on wybrał mnie. Tylko i wyłącznie mnie!
Poszedł, a ja znowu zaczęłam się pakować, juz za nim tęskniłam, od razu też spakowałam walizkę do Zakopanego. Spakowałam bardzo śliczną małą czarną na sylwestra taką do pół ud, która idealnie podkreślała moją pupę mam nadzieję, ze spodoba się ona Alanowi , malinowe szpilki, 3 pary jeansów, jakieś luźne swetry, parę bluzek, oczywiście bieliznę i takie tam pierdoły.Uszykowałam deskę, bo gdy wpadnę po rzeczy 26 nie będzie czasu na nic. zaczęłam się zbierać, kara i Anką juz z pól godziny temu wyjechały. wybiła 15.05 kiedy wsiadłam do samochodu, chciałam jak najszybciej znaleźć sie w rodzinnym domu, w Gliwicach. Po drodze były korki, po 2 i 5 godzinie dojechałam do domu, w jednym kawałku i szczęśliwa, ze już jestem. cieszyłam sie na te święta, stęskniłam się już za rodzicami, za rodzeństwem. gdy zaparkowałam dwie małe istoty wyleciały szczęśliwe z domu. Był to Kacper wraz z Julką. jeju jak ja sie za nimi stęskniłam, uradowani od razu skoczyli mi na szyje i wszyscy we trójkę wylądowaliśmy w śniegu.
- dzieci. dajcie Mani spokój, pewnie jest bardzo zmęczona- zza drzwi wyłonił się mój tatuś. Za nim także się stęskniła, nie widywałam go zbyt często, ponieważ pracował w Niemczech w Magdeburgu. Wygramolilismy sie ze śniegu i pobiegłam uradowana w stronę taty. Uwielbiam czas świat!
- Maniaaaaa! jak Ty schudłaś- jak zawsze mama na powitanie prawi mi komplementy
- też się mamuś za Tobą stęskniłam- po czym ucałowałam ją w policzek. poszłam się rozpakować do pokoju, wprawdzie juz starego pokoju, rozpakowałam rzeczy i jak obiecałam po przyjedzie zadzwoniłam do Alana. Dzwonię pierwszy raz, dzwonię drugi. nie odbiera.. cholera, a jak coś mu się stało. Boże nie, nie rób mi tego, siadam zrezygnowana na łóżku. nie mija minuta, a mój telefon dzwoni. szybko odbieram
- Alan?
tak, kochanie? coś się stało? masz jakiś dziwny głos- spytam troche przestraszony
- nie, nie po postu nie odbierałeś telefonu.. myślałam, ze coś Ci się stało...
- Mania, nic sie nie stało, po prostu brałem prysznic po ciężkiej podróży, a właśnie jak Twoja podróż?
- troche korków było, z jakieś pół godziny temu przyjechałam, właśnie się rozpakowałam
- maniaa?
-hmmm?
nie mogę jechać w góry- powiedział ze smutkiem w głosie?
dlaczego, co się stało?
- po prostu muszę jechać do Barcelony w delegacje.
- akurat teraz?
- Mania, przykro mi. wynagrodzę Ci to.
- Ale to miał być nasz wyjazd- zaczęłam prawie płakać.
- obiecuję, że jeszcze nie raz Cię tam zabiorę- uśmiechnęłam się gdy to usłyszałam, lecz tylko na chwile.. to oznaczało, ze nie spędzę z nim sylwestra, a miało być tak pięknie. nie lubię jego pracy. cóż mus to mus,jakoś dam radę! w końcu nie będe tam sama, bede ze mną te dwie wariatki!
-no mam taką nadzieję, muszę kończyć mama woła. Tęsknie za Tobą. Wesołych świat!
-Ja również, wesołych
Bardzo szybko minęły te dwa dni.. Lubię święta, ale nie lubię, że niosą się z tym pojęciem dodatkowe 3kg. Cieszyłam się z tego wyjazdu, ale wszystko pokrzyżowała praca Alana. Ale nie ma co się martwić, będzie to wspaniały czas, wprawdzie bez Alana, ale nie ma coś sie zamartwiać. Będzie dobrze!
-----------------------------------------------------------------------------------------
w taki oto sposób oddaje Wam 3 rozdział.
jeśli ktoś te moje wypociny czyta prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.! myślę, że każdy wywoła jakiś uśmiech! :)
pozdrawiam Pola :)
Jest 23 grudnia, godz 14.00. Wszystkie pakujemy, bo zaraz każda wyjeżdża do swojego domu. Nagle zadzwonił dzwonek
- Mania, idz otwórz- plissssssssssss
- no dobra, już dobra.. - zdziwiłam się, bo nikogo się nie spodziewałyśmy
- cześć piękna- gdy otwierałam drzwi przywitał mnie tym swoim uśmiechem Alan- myślałaś, że pozwole Ci tak odjechać bez pożegnania?
- nie, miałam do Ciebie wpaść jak tylko się spakuję, ale widzę, że ktoś mnie uprzedził- po czym na jego ustach złożyłam lekki pocałunek. Wszedł do środka i przyparł mnie do ściany i zaczął całować, całował,całował, aż nagle jego pocałunki stały się coraz to bardziej namiętne - Alan, proszę nie teraz. Zaraz musze się zbierać
- proszę nie jedź. zostań ze mną.ja też zostanę. proszę- chciałam coś powiedzieć, ale niestety nie było mi to dane, bo Alan przerwał mi, znowu mnie cłaując.
- wiesz, że nie mogę zostać, wszyscy czekają na mój przyjazd, zwłaszcza Julka i Kacper- zrobiłam smutną minkę. - obiecuję, że w górach się mną nacieszysz.będziesz miał czasu, a czasu. na jego ustach pojawił się automatycznie uśmiech, no istny facet. tylko jedno mu w głowie.. oj, kochany nie tak szybko-pomyślałam nie wiem, czemu to powiedziałam. wprawdzie znamy się ponad 2 miesiące, a to zbyt szybko by iść z nim do łóżka. z jednej strony pragnęłam go całego, dosłownie całego, a z drugiej strony bałam się strasznie, bałam się, że go zawiodę, bałam się, ze mnie później zostawi.. oto właśnie ujawnia się Mania ta z Gliwic. ale może mu zaufać? i nie okażę się jak inni?
- już nie mogę sie doczekać- tymi słowami obudził mnie z moich rozmyśleń
- a Ty o której wyjeżdżasz?- nie wiedziałam co mam powiedzieć w takiej sytuacji
- za pół godziny jade do Warszawy, bede bardzo tęsknił- pocałował mnie znowu, odwzajemniłam pocałunek
ja już tęsknie- uśmiechnął sie na te słowa. Czy naprawdę mu na mnie zależy? z jego wyglądem i charakterem mógłby mieć każdą. Dlaczego akurat ja? Dlaczego akurat mnie wybrał? nie mogę tego pojąc, na świecie jest wiele piękniejszych, bardziej mądrzejszych, odważniejszych kobiet. A nie on wybrał mnie. Tylko i wyłącznie mnie!
Poszedł, a ja znowu zaczęłam się pakować, juz za nim tęskniłam, od razu też spakowałam walizkę do Zakopanego. Spakowałam bardzo śliczną małą czarną na sylwestra taką do pół ud, która idealnie podkreślała moją pupę mam nadzieję, ze spodoba się ona Alanowi , malinowe szpilki, 3 pary jeansów, jakieś luźne swetry, parę bluzek, oczywiście bieliznę i takie tam pierdoły.Uszykowałam deskę, bo gdy wpadnę po rzeczy 26 nie będzie czasu na nic. zaczęłam się zbierać, kara i Anką juz z pól godziny temu wyjechały. wybiła 15.05 kiedy wsiadłam do samochodu, chciałam jak najszybciej znaleźć sie w rodzinnym domu, w Gliwicach. Po drodze były korki, po 2 i 5 godzinie dojechałam do domu, w jednym kawałku i szczęśliwa, ze już jestem. cieszyłam sie na te święta, stęskniłam się już za rodzicami, za rodzeństwem. gdy zaparkowałam dwie małe istoty wyleciały szczęśliwe z domu. Był to Kacper wraz z Julką. jeju jak ja sie za nimi stęskniłam, uradowani od razu skoczyli mi na szyje i wszyscy we trójkę wylądowaliśmy w śniegu.
- dzieci. dajcie Mani spokój, pewnie jest bardzo zmęczona- zza drzwi wyłonił się mój tatuś. Za nim także się stęskniła, nie widywałam go zbyt często, ponieważ pracował w Niemczech w Magdeburgu. Wygramolilismy sie ze śniegu i pobiegłam uradowana w stronę taty. Uwielbiam czas świat!
- Maniaaaaa! jak Ty schudłaś- jak zawsze mama na powitanie prawi mi komplementy
- też się mamuś za Tobą stęskniłam- po czym ucałowałam ją w policzek. poszłam się rozpakować do pokoju, wprawdzie juz starego pokoju, rozpakowałam rzeczy i jak obiecałam po przyjedzie zadzwoniłam do Alana. Dzwonię pierwszy raz, dzwonię drugi. nie odbiera.. cholera, a jak coś mu się stało. Boże nie, nie rób mi tego, siadam zrezygnowana na łóżku. nie mija minuta, a mój telefon dzwoni. szybko odbieram
- Alan?
tak, kochanie? coś się stało? masz jakiś dziwny głos- spytam troche przestraszony
- nie, nie po postu nie odbierałeś telefonu.. myślałam, ze coś Ci się stało...
- Mania, nic sie nie stało, po prostu brałem prysznic po ciężkiej podróży, a właśnie jak Twoja podróż?
- troche korków było, z jakieś pół godziny temu przyjechałam, właśnie się rozpakowałam
- maniaa?
-hmmm?
nie mogę jechać w góry- powiedział ze smutkiem w głosie?
dlaczego, co się stało?
- po prostu muszę jechać do Barcelony w delegacje.
- akurat teraz?
- Mania, przykro mi. wynagrodzę Ci to.
- Ale to miał być nasz wyjazd- zaczęłam prawie płakać.
- obiecuję, że jeszcze nie raz Cię tam zabiorę- uśmiechnęłam się gdy to usłyszałam, lecz tylko na chwile.. to oznaczało, ze nie spędzę z nim sylwestra, a miało być tak pięknie. nie lubię jego pracy. cóż mus to mus,jakoś dam radę! w końcu nie będe tam sama, bede ze mną te dwie wariatki!
-no mam taką nadzieję, muszę kończyć mama woła. Tęsknie za Tobą. Wesołych świat!
-Ja również, wesołych
Bardzo szybko minęły te dwa dni.. Lubię święta, ale nie lubię, że niosą się z tym pojęciem dodatkowe 3kg. Cieszyłam się z tego wyjazdu, ale wszystko pokrzyżowała praca Alana. Ale nie ma co się martwić, będzie to wspaniały czas, wprawdzie bez Alana, ale nie ma coś sie zamartwiać. Będzie dobrze!
-----------------------------------------------------------------------------------------
w taki oto sposób oddaje Wam 3 rozdział.
jeśli ktoś te moje wypociny czyta prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.! myślę, że każdy wywoła jakiś uśmiech! :)
pozdrawiam Pola :)
wtorek, 19 lutego 2013
Rodział 2
Te dwa dni spłynęły bardzo szybko, nawet nie zwróciłam uwagi, gdy przyszła sobota. Sobota- bardzo wyczekiwana sobota. Podczas tych dwóch dni wpadłam jeszcze na przystojniaka i bez wahania zgodziłam się na kawę! Jak powiedziało się"A" to trzeba i powiedzieć "B"
Punkt 17.00 wyszłam z domu ubrana w jeansy, bluzkę w paski, skórzaną kurkę, do czego dołączyłam malinowy szal i koturny. wydawało mi się, ze super wyglądam, zresztą Klara i Anka były tego samego dania. Gdy doszłam do furki ujrzałam go. tak to Alan ciacho, który mieszka z 4 kroki dalej. Uśmiecham się sama do siebie, nie mogąc uwierzyć, ze zaraz będe z nim sam na sam .. aż dreszcz przechodzi jak o tym myśle. Oczywiście Alan również wygląda zjawisko ubrany w szare jeansy i skórzaną kurtkę , a nie wspomnę jak seksownie. Wsiadam do jego wypasionego BMW, kurde musi być naprawdę bogaty... jedziemy z początku w milczeniu. nagle Alan przerywa
- Jak Ci się tu mieszka? mam nadzieję, ze wszyscy sąsiedzi są tak mili jak ja- oczywiście wymówił to ze swoim pięknym uśmiechem.
- niestety nikogo oprócz Ciebie to jeszcze nie poznałam. cóż bardzo bym się cieszyła jakby każdy sąsiad był tak przystojny jak Ty- wypowiedziałam te słowa i już zaczęłam ich żłować, bo pojawił się na twarzy mega burak.. on się tylko uśmiechnął. Byliśmy na miejscu. Za rogiem była mała, ale bardzo przytulna kawiarenka. Usiedliśmy koło okna na przeciwko siebie, po minucie podeszła do nas jakaś blondynka,no nie powiem bardzo ładna, od razu jej wzrok zawiesił się na Alanie.gdy on podniósł wzrok ona od razu zrobiła się czerwona, ucieszyłam się, bo nie tylko ja tak reaguje na jego widok. zamówiliśmy po kawie i po dużym ciachu. i zaczęliśmy rozmawiać, Alan z początku był taki tajemniczy, nawet bym powiedziała spięty.. lecz mimo tego nawet nie zauważyliśmy, że w rozmowie jesteśmy juz pochłonięci z 4 h i popijamy już 3 napój.rozmawialiśmy o wszystkim, ja opowiadałam mu o studiach, które niedługo mam zamiar zacząć, opowiadałam o Gliwicach, o moich rodzicach i rodzeństwie, on z kolei opowiadał o swojej pracy i swoich zainteresowaniach . nic nie wspomniał o rodzinie, dziwne jak sie przed nim otworzylam jesli chodzi o to. cóż.. nie chce mówić to nie, nie będe naciskać. dochodziła 20.00 zaczęliśmy się powoli zbierać, lecz Alan nalegał byśmy przeszli się po rynku, już robiło się ciemno, w końcu mamy początek października. Idziemy pochłonięci rozmową, w okół nas jest tylko pare ludzi, rynek jet pięknie oświetlony, mijamy małe stoisko z kwiatami, w którym sprzedaje starsza Pani, Alan od razu się zatrzymuje i kupuje mi 11 długich, czerwonych, pięknych róż.
- jakie piękne-uśmiech nie schodzi mi z twarzy.. - nie trzeba było- mówie po chwili
-nie, to Ty jesteś piękna, oraz było, lubie uszczesliwiać piękne kobiety takimi drobiazgami . po czym dałam mu całusa w policzek. w sumie to było dziwne, ze tak sie zachowywałam w towarzystwie Alana, przecież to ja - Mania. Mania, która jest nieśmiała, która ma problemy w poznawaniu ludzi, która ma problemy z otwarciem się na inne osoby.i jeszcze ten calus... obiecałam sobie, ze nie bede miec chłopaka. nie po tym jak mnie Olek zdradził ..Nie chce drugi raz tego przechodzić, za dużo się wycierpiałam..chodziliśmy tak przez h. robiło sie poźno, wiec zaczelismy się zbierać. Alan był dżentelmenem, otworzył mi drzwi, nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod moim domem. Wyszedł i odprowadził mnie do drzwi.
- Cieszę się, ze zgodziłaś się na tą kawę, mam nadzieję, ze tak samo jak ja spędziłaś czas w świetnym towarzystwie?
- no nie mogłam sobie lepszego wymarzyć- przy czym obdarowałam go myślę, ze ładnym uśmiechem .. Nagle moja podświadomość się odzywa..mania, czy Ty zwariowałaś? chłopaka nie znasz, dobra 2 dni, ale co to jest ? chcesz żeby Cię wykorzystał ? chcesz znowu przez to przechodzić?
- mam nadzieję, ze to się jeszcze powtórzy i może zamiast kawy wybierzemy się na kolację?
-no nie wiem, nie wiem .. ale w sumie mogę się ostatecznie zgodzić- po czym wymieniliśmy się telefonami
- obiecuję, że odezwę sie w poniedziałek i zarezerwuj miejsce w kalendarzu na sobote z przystojnym mężczyzną- uśmiechnął się przy tym niesamowicie
- i zapomniałeś powiedzieć, ze do tego bardzo skromnym- powiedziałam bez zastanowienia. po czym obydwoje zaczeliśmy się smiać.
dobranoc piękna- schylił się by pocalować mnie w policzek
dobranoc- po czym uśmiechnełam się i weszłąm do domu. W domu oczywiście Klara i Anka czekały na mnie, aż zdam im relacje z naszego spotkania. Uważały, że juz dość czasu minęło od kiedy Olek mnie zdradził z koleżankom z liceum, bardzo dobrą koleżanką.. ale cóż nie bedziemy rozdrapywać starych ran. co sie stało to sie nie odstanie, w sumie dobrze się stało.. przekonałam się, ze tylko nie są warci mnie, skoro obydwoje bez skrupułów mnie zdradzili.
- Dalej, opowiadaj jak było- wyleciała Anką z kuchni gdzie szykowała prowiant do seansu
- było buzi, buzi?- kiedy go poznamy?- wtraciła Klara
- jezu spokojnie dziewczyny, ja go dopiero co poznałam, nie, nie było buzi, buzi,- powiedziałam trochę ze smutną miną..
- och mania.. a kiedy macie następne spotkanie?
- chyba w weekend- po czym uśmiechnęłam się... Później opowiedziałam o przebiegu spotkania, ze na poczatku byliśmy w kawiarence, że rozmowom nie było końca, później , ze byliśmy na długim spacerze no i oczywiście opowiedziałam jaki jest, że jest bardzooooo przystojnym mężczyzną, wysportowanym, a do tego bardzo sympatyczny, że ma poczucie humoru i ze jest dżentelmenem.. Z jednej strony byłam szczęśliwa, bo się przed nim otworzyłam, mimo tego że znam go dopiero 2 dni, cóż szybko, ale co poradzić czułam się przy nim dobrze, bezpiecznie, a to najważniejsze. Obejrzałyśmy kolejną komedię romantyczną po czym poszłyśmy spać padnięte całym dniem. Znowu nie mogłam zasnąć, zmieniając co chwilę pozę.. juz prawie zasypiałam a dostałam sms-a: jezuuuuuuuuuuuu, to od Alana
" życzę kolorowych snów bardzo przesympatycznej sąsiadce", - uśmiech nie schodził mi z twarzy. odpisałam
" już nie mogę sie doczekać kolejnego spotkania, dobranoc" - od dwóch dni stałam się jakoś bardziej odważniejsza!co bylo do mnie bardzo nie podobne! ale cóż chciałam zmian to już mam pierwszą. czy to jego zasługa?
"Nagle ktoś wchodzi do mojego pokoju, siada koło mojego łóżka i zaczyna całować w usta.Otwieram oczy , a ukazuje się nie kto inny jak Alan, jego pocałunki są coraz to bardziej namiętne, zaczyna całować mnie po szyi, dekoldzie, po czym odsłania moją bluzkę i zaczyna całować brzuch, na całym ciele mam ciarki, boooooże jak mi się to podoba! On mi się podoba.! Nagle jesteśmy obydwoje nadzy i...? "
- maniaaaaaaaaaa. wstawaj, jest 11, spóźnisz na obiad do rodziców..- woła Anka z dołu. Budzę się szybko i nie mogę uwierzyć co mi się sniło... ten sen był wspaniały..Nie, nie tak nie może być nie znam chłopaka, a już fantazjuje o nim ? ale musze przyznać wyglądał fantastycznie nago! co on ze mną zrobił, że cały czas o nim myślę? i czy on myśli o mnie? czy może jestem panienką na jedną noc? uśmiech schodzi mi z twarzy.. a jeśli on naprawdę chce mnie tylko wykorzystać?
--------------------------------------------------------------------------------------------------
i oto mamy 2 rodział ;)
rodziały będę starała się dawać jak najczęściej, lecz na chwilę obecną jestem zawalona nauką ;(
jeśli ktoś przeczytał prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.!
pozdrawiam, Pola ;))
Punkt 17.00 wyszłam z domu ubrana w jeansy, bluzkę w paski, skórzaną kurkę, do czego dołączyłam malinowy szal i koturny. wydawało mi się, ze super wyglądam, zresztą Klara i Anka były tego samego dania. Gdy doszłam do furki ujrzałam go. tak to Alan ciacho, który mieszka z 4 kroki dalej. Uśmiecham się sama do siebie, nie mogąc uwierzyć, ze zaraz będe z nim sam na sam .. aż dreszcz przechodzi jak o tym myśle. Oczywiście Alan również wygląda zjawisko ubrany w szare jeansy i skórzaną kurtkę , a nie wspomnę jak seksownie. Wsiadam do jego wypasionego BMW, kurde musi być naprawdę bogaty... jedziemy z początku w milczeniu. nagle Alan przerywa
- Jak Ci się tu mieszka? mam nadzieję, ze wszyscy sąsiedzi są tak mili jak ja- oczywiście wymówił to ze swoim pięknym uśmiechem.
- niestety nikogo oprócz Ciebie to jeszcze nie poznałam. cóż bardzo bym się cieszyła jakby każdy sąsiad był tak przystojny jak Ty- wypowiedziałam te słowa i już zaczęłam ich żłować, bo pojawił się na twarzy mega burak.. on się tylko uśmiechnął. Byliśmy na miejscu. Za rogiem była mała, ale bardzo przytulna kawiarenka. Usiedliśmy koło okna na przeciwko siebie, po minucie podeszła do nas jakaś blondynka,no nie powiem bardzo ładna, od razu jej wzrok zawiesił się na Alanie.gdy on podniósł wzrok ona od razu zrobiła się czerwona, ucieszyłam się, bo nie tylko ja tak reaguje na jego widok. zamówiliśmy po kawie i po dużym ciachu. i zaczęliśmy rozmawiać, Alan z początku był taki tajemniczy, nawet bym powiedziała spięty.. lecz mimo tego nawet nie zauważyliśmy, że w rozmowie jesteśmy juz pochłonięci z 4 h i popijamy już 3 napój.rozmawialiśmy o wszystkim, ja opowiadałam mu o studiach, które niedługo mam zamiar zacząć, opowiadałam o Gliwicach, o moich rodzicach i rodzeństwie, on z kolei opowiadał o swojej pracy i swoich zainteresowaniach . nic nie wspomniał o rodzinie, dziwne jak sie przed nim otworzylam jesli chodzi o to. cóż.. nie chce mówić to nie, nie będe naciskać. dochodziła 20.00 zaczęliśmy się powoli zbierać, lecz Alan nalegał byśmy przeszli się po rynku, już robiło się ciemno, w końcu mamy początek października. Idziemy pochłonięci rozmową, w okół nas jest tylko pare ludzi, rynek jet pięknie oświetlony, mijamy małe stoisko z kwiatami, w którym sprzedaje starsza Pani, Alan od razu się zatrzymuje i kupuje mi 11 długich, czerwonych, pięknych róż.
- jakie piękne-uśmiech nie schodzi mi z twarzy.. - nie trzeba było- mówie po chwili
-nie, to Ty jesteś piękna, oraz było, lubie uszczesliwiać piękne kobiety takimi drobiazgami . po czym dałam mu całusa w policzek. w sumie to było dziwne, ze tak sie zachowywałam w towarzystwie Alana, przecież to ja - Mania. Mania, która jest nieśmiała, która ma problemy w poznawaniu ludzi, która ma problemy z otwarciem się na inne osoby.i jeszcze ten calus... obiecałam sobie, ze nie bede miec chłopaka. nie po tym jak mnie Olek zdradził ..Nie chce drugi raz tego przechodzić, za dużo się wycierpiałam..chodziliśmy tak przez h. robiło sie poźno, wiec zaczelismy się zbierać. Alan był dżentelmenem, otworzył mi drzwi, nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod moim domem. Wyszedł i odprowadził mnie do drzwi.
- Cieszę się, ze zgodziłaś się na tą kawę, mam nadzieję, ze tak samo jak ja spędziłaś czas w świetnym towarzystwie?
- no nie mogłam sobie lepszego wymarzyć- przy czym obdarowałam go myślę, ze ładnym uśmiechem .. Nagle moja podświadomość się odzywa..mania, czy Ty zwariowałaś? chłopaka nie znasz, dobra 2 dni, ale co to jest ? chcesz żeby Cię wykorzystał ? chcesz znowu przez to przechodzić?
- mam nadzieję, ze to się jeszcze powtórzy i może zamiast kawy wybierzemy się na kolację?
-no nie wiem, nie wiem .. ale w sumie mogę się ostatecznie zgodzić- po czym wymieniliśmy się telefonami
- obiecuję, że odezwę sie w poniedziałek i zarezerwuj miejsce w kalendarzu na sobote z przystojnym mężczyzną- uśmiechnął się przy tym niesamowicie
- i zapomniałeś powiedzieć, ze do tego bardzo skromnym- powiedziałam bez zastanowienia. po czym obydwoje zaczeliśmy się smiać.
dobranoc piękna- schylił się by pocalować mnie w policzek
dobranoc- po czym uśmiechnełam się i weszłąm do domu. W domu oczywiście Klara i Anka czekały na mnie, aż zdam im relacje z naszego spotkania. Uważały, że juz dość czasu minęło od kiedy Olek mnie zdradził z koleżankom z liceum, bardzo dobrą koleżanką.. ale cóż nie bedziemy rozdrapywać starych ran. co sie stało to sie nie odstanie, w sumie dobrze się stało.. przekonałam się, ze tylko nie są warci mnie, skoro obydwoje bez skrupułów mnie zdradzili.
- Dalej, opowiadaj jak było- wyleciała Anką z kuchni gdzie szykowała prowiant do seansu
- było buzi, buzi?- kiedy go poznamy?- wtraciła Klara
- jezu spokojnie dziewczyny, ja go dopiero co poznałam, nie, nie było buzi, buzi,- powiedziałam trochę ze smutną miną..
- och mania.. a kiedy macie następne spotkanie?
- chyba w weekend- po czym uśmiechnęłam się... Później opowiedziałam o przebiegu spotkania, ze na poczatku byliśmy w kawiarence, że rozmowom nie było końca, później , ze byliśmy na długim spacerze no i oczywiście opowiedziałam jaki jest, że jest bardzooooo przystojnym mężczyzną, wysportowanym, a do tego bardzo sympatyczny, że ma poczucie humoru i ze jest dżentelmenem.. Z jednej strony byłam szczęśliwa, bo się przed nim otworzyłam, mimo tego że znam go dopiero 2 dni, cóż szybko, ale co poradzić czułam się przy nim dobrze, bezpiecznie, a to najważniejsze. Obejrzałyśmy kolejną komedię romantyczną po czym poszłyśmy spać padnięte całym dniem. Znowu nie mogłam zasnąć, zmieniając co chwilę pozę.. juz prawie zasypiałam a dostałam sms-a: jezuuuuuuuuuuuu, to od Alana
" życzę kolorowych snów bardzo przesympatycznej sąsiadce", - uśmiech nie schodził mi z twarzy. odpisałam
" już nie mogę sie doczekać kolejnego spotkania, dobranoc" - od dwóch dni stałam się jakoś bardziej odważniejsza!co bylo do mnie bardzo nie podobne! ale cóż chciałam zmian to już mam pierwszą. czy to jego zasługa?
"Nagle ktoś wchodzi do mojego pokoju, siada koło mojego łóżka i zaczyna całować w usta.Otwieram oczy , a ukazuje się nie kto inny jak Alan, jego pocałunki są coraz to bardziej namiętne, zaczyna całować mnie po szyi, dekoldzie, po czym odsłania moją bluzkę i zaczyna całować brzuch, na całym ciele mam ciarki, boooooże jak mi się to podoba! On mi się podoba.! Nagle jesteśmy obydwoje nadzy i...? "
- maniaaaaaaaaaa. wstawaj, jest 11, spóźnisz na obiad do rodziców..- woła Anka z dołu. Budzę się szybko i nie mogę uwierzyć co mi się sniło... ten sen był wspaniały..Nie, nie tak nie może być nie znam chłopaka, a już fantazjuje o nim ? ale musze przyznać wyglądał fantastycznie nago! co on ze mną zrobił, że cały czas o nim myślę? i czy on myśli o mnie? czy może jestem panienką na jedną noc? uśmiech schodzi mi z twarzy.. a jeśli on naprawdę chce mnie tylko wykorzystać?
--------------------------------------------------------------------------------------------------
i oto mamy 2 rodział ;)
rodziały będę starała się dawać jak najczęściej, lecz na chwilę obecną jestem zawalona nauką ;(
jeśli ktoś przeczytał prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.!
pozdrawiam, Pola ;))
sobota, 16 lutego 2013
Rozdział 1
Gliwice
Nareszcie. doczekałam się, liceum się skończyło, czas zacząć nowe życie i to w dosłownym znaczeniu tego słowa! Katowice- mam nadzieję, że tam będzie łatwiej, że ludzie okażą się bardziej życzliwi niż dotychczas! Jeeeezu to za pare godzin, pare godzin dzieli mnie od nowego życia i oczywiście nie mogę się doczekać aż zamieszkam z moimi przyjaciólkami, które mnie zostawiły w Gliwicach. Mama wybudza mnie z moich myśli:
- Maaaarysia?
- co ? co się znowu stało- pytam zdenerwowana, bo dzisiaj " Marysia" słyszałam zbyt często.
- wszystko masz? niczego nie zapomniałaś?
-nie martw się mamo, chyba mam, a nawet jeśli zapomniałam to jaki problem podskoczyć w weekend?
- nie, no żaden, dla mnie to możesz nawet co tydzień po coś przyjeżdżać, byle tylko bym Cię widziała córeczko- mama była nad zwyczaj miła. w sumie nie dziwie się jako pierwsza opuszczam " rodzinne" gniazdko.
- Boże, tak bardzo się o Ciebie martwię- mówi mama prawie z płaczem, bez namysłu ją przytulam i szepczę:
- Mamuś, nic mi się tam nie stanie, nie będe tam sama, przecież mam tam Ankę i Klarę . Obiecuję dzwonić jak najczęściej- po tych słowach daję jej buziaka w policzek.
Zbliża się 16.00- bardzo wyczekiwana przeze mnie godzina- godzina wyjazdu! Chciałam dotrzeć do Katowic jeszcze za jasna. Gdy pakowałam swoje torby z ciuchami do Audi mama stała z Julą i Kacprem w drzwiach, mama oczywiście nie mogła się powstrzymać od płaczu. Gdy już wszystko zapakowałam przyszedł czas na pożegnanie. Przytuliłam ich jeszcze raz najmocniej jak tylko umiałam i odjechałam.
Droga z Gliwic do Katowic była spokojna, bez żadnych niespodzianek. Podczas jazdy już dostałam z 5 telefonów od mamy i 3 od Anki i Klary, które nie mogły się doczekać kiedy przyjadę, ja również nie mogłam się doczekać. Kiedy podjechałam pod podany adres, czyli na ul Spokojna 81.. tak, tak to mój nowy ADRES- to mój nowy dom! z zewnątrz wyglądał normalnie, taki domek jednorodzinny na przedmieściach. nacisnęłam na klakson i nawet minuta nie minęła a za drzwi wyskoczyły 2 piękne dziewczyny- jedna blondynka, druga trochę rudawa. od razu rzuciły mi się na szyję piszcząc z radości.
-Maaaaaaaaaaania! jak dobrze, że już jesteś! Jak droga? wszystko dobrze? jak sie czujesz? - zaczęły mnie zasypywać pytaniami
- odpowiem jak tylko mnie wypuścicie, jezu nie moge oddychać- zaczęłam mówić przez śmiech.
- oj Mania, jak dobrze, ze jesteś.- chodź rozpakujemy Cię- woła Klara
-ok, tylko najpierw pomóżcie mi wgramolić te wszystkie podkreślam wszystkie torby.
gdy Klara i Anka złapały po jednej, ciężkiej walizce udały się do domu. ja stałam jeszcze przy samochodzie szukajac w torebce telefonu, by zadzwonić do mamy, ze dojechałam w jednym kawałku, gdy już wyciągałam telefon na moje nieszczęście torebka wyleciał mi z rak i nie zdążyłam jej złapać i cała zawartość się wysypała. Tak, cała, jestem kobietą, wiec troche w niej było. zaczynając od długopisu, podpasek, błyszczyków, a kończac na latarce i kluczu, nawet nie wiem od czego ten klucz jest...nagle zauważyłam, że jakiś mężczyzna podbiega do mnie z psem
- cześć.- powiedział nieznajomy
-yy,cześć- odpowiedziałam rumieniąc się, ponieważ był zabójczo przystojny, a że jestem nieśmiała, burak normalna rzecz.
- dużo tego- powiedział zbierając wszystkie rzeczy z jezdni.
-nie trzeba, sama sobie poradzę, dzięki. i gdy się schyliłam, by podnieść zawartość mojej torby nasze ręce się stykneły i poczułam coś dziwnego, nagle zrobiło mi się ciepło, w brzuchu zaczęło mi się robić coraz to dziwnej i oczywiście burak na twarzy.. modliłam się tylko by tego nie zauważył.
- aż tak na ciebie działam?- spytał cwaniacko- jak to mężczyzna świadomy swego uroku..
-yyy,, nie? po ..po.. prostu jest mi jakoś dziwnie, ze zbierasz moje skarby z ziemi? - wydukałam.zaczął się śmiać
- chociaż tyle mogę zrobić na początek naszej znajomości! szczerze mówiąc licze na mała kawe za to, ze Ci pomagam- uśmiechnął się pokazując swoje wszystkie piękne, bialutkie ząbki.. o mamooooo.. Jaki piękny uśmiech!! Piękny, cudowny, amazning! uśmiechnęłam się do niego również szeroko
- no nie wiem, nie umawiam się z nieznajomymi nawet na kawe
- y, gdzie moje maniery. jestem Alan, Alan Wierzbicki - znów się uśmiechnął. - mieszkam tam dwa domy dalej. mieszkasz tutaj? jakoś nigdy Cię tu nie widziałem?
- to prawda nie widzialeś, dopiero dzisiaj się wprowadzam- uśmiechnęłam się lekko. Mania Adamczak, miło mi- podaje mu rękę
-oo, to od dzisiaj mam przepiękną nową sąsiadkę- znów cwaniacko uśmiecha się.. czy on ze mną flirtuje? hmm. z jednej str mi to pochlebia, a z drugiej nie mam czasu na randki, musze wziaść sie za naukę..
- to jak? jak z tą kawą?
- a zobaczymy, jeszcze musisz zapracować na nią- przymrużyłam oczy, a on się tylko uśmiechnął..
- Maaaaaaaania! gdzie Ty jesteś? - nagle usłyszałam głos Anki
- a wiec nie przeszkadzam- powiedział Alan z niechęcią. - pamiętaj. kawa. ja i ty-konieczna! tak łatwo mi się nie wymigasz.- powiedział to znowu z tym swoim pięknym uśmiechem. Boże, nieziemski ma ten uśmiech! czy to możliwe, ze można się zakochać od pierwszego wejrzenia? nie, Mania, nie można..- moja podświadomość mnie upomina. taka miłość nie istnieje idiotko.!
-no chyba nie mam wyjścia. może sobota?
- jak dla mnie idealnie, 17.00? wpadne po Ciebie i wyskoczymy do miasta- powiedział szybko, jakby bał się, ze odmówię. ja tylko powiedziałam "głupie " nie ma sprawy i posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jaki tylko udało mi się z siebie wyciągnąć - mam nadzieję, ze bedzie Ci sie dobrze tu mieszkać, podał rękę - narazie piękna istoto
- cz..eść.. - wydukałam lekko. i zrobiłam sie czerwona.. nie lubiłam komplementów.
nagle zza drzwi wyłoniła się Klara idąca w moją stronę, podśpiewując jednocześnie..
- dużo masz jeszcze tych walizek?
- najn. tylko 3 :)
uśmiechęea się, i wzięła 2, jedna małą, drugą większa, a ja ta pozostała i zniknełysmy za drzwiami.
postanowiłam rozpakować się jutro, dzisiaj już nie miałam siły.. oddałam się lenistwu z współlokatorkami. Objadałyśmy się słodkościami, chipsami, popijałyśmy przepyszne wino i oglądałyśmy komedię romantyczna. Tak się złożyło, że żadna z nas nie ma swojej drugiej polównki,wiec oglądałyśmy ze smutkiem film, wyobrażająć sobie swój własny ideał... wybiła 12. wiec udałyśmy się spać.. nie mogłam zasnąć, wierciłam się i cały czas w głowie miałam tego przystojnego sąsiada...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
cóż rodział pierwszy za nami. mam nadzieję, ze chociaż troszkę przypadną Wam do gustu moje wypociny ;)
jeśli ktoś przeczytał prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.
A teraz życzę Wam udanego weekendu! 3majcię się!
Pozdrawiam Pola :)
Nareszcie. doczekałam się, liceum się skończyło, czas zacząć nowe życie i to w dosłownym znaczeniu tego słowa! Katowice- mam nadzieję, że tam będzie łatwiej, że ludzie okażą się bardziej życzliwi niż dotychczas! Jeeeezu to za pare godzin, pare godzin dzieli mnie od nowego życia i oczywiście nie mogę się doczekać aż zamieszkam z moimi przyjaciólkami, które mnie zostawiły w Gliwicach. Mama wybudza mnie z moich myśli:
- Maaaarysia?
- co ? co się znowu stało- pytam zdenerwowana, bo dzisiaj " Marysia" słyszałam zbyt często.
- wszystko masz? niczego nie zapomniałaś?
-nie martw się mamo, chyba mam, a nawet jeśli zapomniałam to jaki problem podskoczyć w weekend?
- nie, no żaden, dla mnie to możesz nawet co tydzień po coś przyjeżdżać, byle tylko bym Cię widziała córeczko- mama była nad zwyczaj miła. w sumie nie dziwie się jako pierwsza opuszczam " rodzinne" gniazdko.
- Boże, tak bardzo się o Ciebie martwię- mówi mama prawie z płaczem, bez namysłu ją przytulam i szepczę:
- Mamuś, nic mi się tam nie stanie, nie będe tam sama, przecież mam tam Ankę i Klarę . Obiecuję dzwonić jak najczęściej- po tych słowach daję jej buziaka w policzek.
Zbliża się 16.00- bardzo wyczekiwana przeze mnie godzina- godzina wyjazdu! Chciałam dotrzeć do Katowic jeszcze za jasna. Gdy pakowałam swoje torby z ciuchami do Audi mama stała z Julą i Kacprem w drzwiach, mama oczywiście nie mogła się powstrzymać od płaczu. Gdy już wszystko zapakowałam przyszedł czas na pożegnanie. Przytuliłam ich jeszcze raz najmocniej jak tylko umiałam i odjechałam.
Droga z Gliwic do Katowic była spokojna, bez żadnych niespodzianek. Podczas jazdy już dostałam z 5 telefonów od mamy i 3 od Anki i Klary, które nie mogły się doczekać kiedy przyjadę, ja również nie mogłam się doczekać. Kiedy podjechałam pod podany adres, czyli na ul Spokojna 81.. tak, tak to mój nowy ADRES- to mój nowy dom! z zewnątrz wyglądał normalnie, taki domek jednorodzinny na przedmieściach. nacisnęłam na klakson i nawet minuta nie minęła a za drzwi wyskoczyły 2 piękne dziewczyny- jedna blondynka, druga trochę rudawa. od razu rzuciły mi się na szyję piszcząc z radości.
-Maaaaaaaaaaania! jak dobrze, że już jesteś! Jak droga? wszystko dobrze? jak sie czujesz? - zaczęły mnie zasypywać pytaniami
- odpowiem jak tylko mnie wypuścicie, jezu nie moge oddychać- zaczęłam mówić przez śmiech.
- oj Mania, jak dobrze, ze jesteś.- chodź rozpakujemy Cię- woła Klara
-ok, tylko najpierw pomóżcie mi wgramolić te wszystkie podkreślam wszystkie torby.
gdy Klara i Anka złapały po jednej, ciężkiej walizce udały się do domu. ja stałam jeszcze przy samochodzie szukajac w torebce telefonu, by zadzwonić do mamy, ze dojechałam w jednym kawałku, gdy już wyciągałam telefon na moje nieszczęście torebka wyleciał mi z rak i nie zdążyłam jej złapać i cała zawartość się wysypała. Tak, cała, jestem kobietą, wiec troche w niej było. zaczynając od długopisu, podpasek, błyszczyków, a kończac na latarce i kluczu, nawet nie wiem od czego ten klucz jest...nagle zauważyłam, że jakiś mężczyzna podbiega do mnie z psem
- cześć.- powiedział nieznajomy
-yy,cześć- odpowiedziałam rumieniąc się, ponieważ był zabójczo przystojny, a że jestem nieśmiała, burak normalna rzecz.
- dużo tego- powiedział zbierając wszystkie rzeczy z jezdni.
-nie trzeba, sama sobie poradzę, dzięki. i gdy się schyliłam, by podnieść zawartość mojej torby nasze ręce się stykneły i poczułam coś dziwnego, nagle zrobiło mi się ciepło, w brzuchu zaczęło mi się robić coraz to dziwnej i oczywiście burak na twarzy.. modliłam się tylko by tego nie zauważył.
- aż tak na ciebie działam?- spytał cwaniacko- jak to mężczyzna świadomy swego uroku..
-yyy,, nie? po ..po.. prostu jest mi jakoś dziwnie, ze zbierasz moje skarby z ziemi? - wydukałam.zaczął się śmiać
- chociaż tyle mogę zrobić na początek naszej znajomości! szczerze mówiąc licze na mała kawe za to, ze Ci pomagam- uśmiechnął się pokazując swoje wszystkie piękne, bialutkie ząbki.. o mamooooo.. Jaki piękny uśmiech!! Piękny, cudowny, amazning! uśmiechnęłam się do niego również szeroko
- no nie wiem, nie umawiam się z nieznajomymi nawet na kawe
- y, gdzie moje maniery. jestem Alan, Alan Wierzbicki - znów się uśmiechnął. - mieszkam tam dwa domy dalej. mieszkasz tutaj? jakoś nigdy Cię tu nie widziałem?
- to prawda nie widzialeś, dopiero dzisiaj się wprowadzam- uśmiechnęłam się lekko. Mania Adamczak, miło mi- podaje mu rękę
-oo, to od dzisiaj mam przepiękną nową sąsiadkę- znów cwaniacko uśmiecha się.. czy on ze mną flirtuje? hmm. z jednej str mi to pochlebia, a z drugiej nie mam czasu na randki, musze wziaść sie za naukę..
- to jak? jak z tą kawą?
- a zobaczymy, jeszcze musisz zapracować na nią- przymrużyłam oczy, a on się tylko uśmiechnął..
- Maaaaaaaania! gdzie Ty jesteś? - nagle usłyszałam głos Anki
- a wiec nie przeszkadzam- powiedział Alan z niechęcią. - pamiętaj. kawa. ja i ty-konieczna! tak łatwo mi się nie wymigasz.- powiedział to znowu z tym swoim pięknym uśmiechem. Boże, nieziemski ma ten uśmiech! czy to możliwe, ze można się zakochać od pierwszego wejrzenia? nie, Mania, nie można..- moja podświadomość mnie upomina. taka miłość nie istnieje idiotko.!
-no chyba nie mam wyjścia. może sobota?
- jak dla mnie idealnie, 17.00? wpadne po Ciebie i wyskoczymy do miasta- powiedział szybko, jakby bał się, ze odmówię. ja tylko powiedziałam "głupie " nie ma sprawy i posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jaki tylko udało mi się z siebie wyciągnąć - mam nadzieję, ze bedzie Ci sie dobrze tu mieszkać, podał rękę - narazie piękna istoto
- cz..eść.. - wydukałam lekko. i zrobiłam sie czerwona.. nie lubiłam komplementów.
nagle zza drzwi wyłoniła się Klara idąca w moją stronę, podśpiewując jednocześnie..
- dużo masz jeszcze tych walizek?
- najn. tylko 3 :)
uśmiechęea się, i wzięła 2, jedna małą, drugą większa, a ja ta pozostała i zniknełysmy za drzwiami.
postanowiłam rozpakować się jutro, dzisiaj już nie miałam siły.. oddałam się lenistwu z współlokatorkami. Objadałyśmy się słodkościami, chipsami, popijałyśmy przepyszne wino i oglądałyśmy komedię romantyczna. Tak się złożyło, że żadna z nas nie ma swojej drugiej polównki,wiec oglądałyśmy ze smutkiem film, wyobrażająć sobie swój własny ideał... wybiła 12. wiec udałyśmy się spać.. nie mogłam zasnąć, wierciłam się i cały czas w głowie miałam tego przystojnego sąsiada...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
cóż rodział pierwszy za nami. mam nadzieję, ze chociaż troszkę przypadną Wam do gustu moje wypociny ;)
jeśli ktoś przeczytał prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.
A teraz życzę Wam udanego weekendu! 3majcię się!
Pozdrawiam Pola :)
piątek, 15 lutego 2013
BOHATEROWIE !!
Marysia " Mania" Adamczak. lat 19 zamieszkała w Gliwicach z rodzicami i młodszym rodzeństwem.Cicha, nieśmiała, nie lubiąca rzucać się w oczy dziewczyna, która pragnie zmienić swoje życie o 180 stopni i ma nadzieje, że to niebawem to nastąpi,ponieważ wyjeżdża na studia stomatologiczne do Katowic. Poznajemy ją gdy zaczyna przeprowadzkę do Katowic. Zamieszka z 2 przyjaciółkami!
Ania
Dobrowolska- lat 21. Mieszka w Katowicach, niebawem zacznie 3 rok
studiów.W przeciwieństwie do głównej bohaterki jest otwarta na nowe
znajomości, jest duszą towarzystwa.Studiuje fotografię.
Jedna z przyjaciółek Mani. Oprócz fotografii ma też inną pasję- siatkówkę, którą zarazi główną bohaterkę- Manię :)
Klara Strużyńska- lat 20, mieszka z Anią, a już niedługo z Manią w Katowicach. Ta z kolei
studiuje prawo. Ta również jak Ania jest przeciwieństwem Mani, jest otwarta, spontaniczna! Niedługo
WSZYSTKIE 3 będą największymi fankami siatkówki :)
Alan Wierzbicki- lat 25. Mieszkaniec Katowic. Sąsiad Klary i Anki a już niebawem Mani.
Ma
własną sieć hoteli w całym kraju. "Kocha" kobiety pod każdym
względem...Lubi mieć kontrolę nad wszystkim ... Czy między nim a Manią
coś zaiskrzy ?
Michał Kubiak- lat 25, Reprezentant Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn,
mieszka w Jastrzębiu.
Zbigniew Bartman- lat 25, Reprezentant Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn,
mieszka w Jastrzębiu.
Bartosz Kurek- lat 24, Reprezentant Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn,
mieszka w Bełchatowie.
oraz będą pojawiać się chłopaki z drużyny! :)
Z góry zaświadczam, że zbieżność imion, nazwisk jest przypadkowa. Te
opowiadanie to fikcja jedynie zabawa, nie chcę nikogo urazić. :)
Cześć!
dzisiaj zaczynam prowadzić swojego pierwszego bloga, na którym będe publikowała swoje opowiadanie :) Miłość, studia, siatkówka, przystojniacy mam nadzieję, że przypadnie Wam ta kombinacja do gustu! :)
Prolog postaram się dodać w przeciągu 2 dni :)
a teraz życzę Wam wszystkim udaaaaanego weekendu!om
dzisiaj zaczynam prowadzić swojego pierwszego bloga, na którym będe publikowała swoje opowiadanie :) Miłość, studia, siatkówka, przystojniacy mam nadzieję, że przypadnie Wam ta kombinacja do gustu! :)
Prolog postaram się dodać w przeciągu 2 dni :)
a teraz życzę Wam wszystkim udaaaaanego weekendu!om
Subskrybuj:
Posty (Atom)