czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 3

Spanie, studia, dom, nauka, Alan- tak wygląda mój plan dnia.Nie jest on za ciekawy, ale co poradzić. Dopiero zaczęłam studia, a mam już ich serdecznie dosyć...pocieszam się faktem, ze skończy się to za niecałe 5 lat..marne pocieszenie. Jedynie co zadowala mnie z tego przyjazdu do Katowic jest fakt, ze czuję się inaczej, lepiej. jestem odważniejsza, bardziej spontaniczną,  można by powiedzieć, że ta stara Mania została w Gliwicach, a tu narodziło się jej przeciwieństwo.. no nie do końca, bo zawsze gdzieś w środku będę tą wrażliwą Manią, to się nie zmieni. Bardzo cieszy mnie fakt, że znajomość z Alanem kwitnie. Z każdym dniem poznajemy się lepiej, coraz to bardziej mnie do niego ciągnie, coraz częściej chcę spędzać czas w jego towarzystwie, czuje się bezpieczna, jejuu naprawdę go lubię! Przez ten mój dzienny grafik nie zauważyłam kiedy minęły 2 miesiące i zbliżały się święta.Grudzień- uwielbiam zimę no po prostu kocham. Kocham ten klimat świat, pierogi mojej mamy, uwielbiam góry, jeździć na snowboardzie, zresztą jak moje współlokatorki, lecz one raczej preferują narty, ale co do zimy mamy takie same nastawienie :) Stwierdziliśmy, że na wigilię i pierwsze święto spędzimy z naszymi rodzinami w domu, a później 26 grudnia ruszamy na narty do Zakopanego, gdzie przywitamy wspólnie Nowy Rok. Cieszyłam się, bo spędze go w gronie najbliższych: Klary, Anki i Alana!
Jest 23 grudnia, godz 14.00. Wszystkie pakujemy, bo zaraz każda wyjeżdża do swojego domu. Nagle zadzwonił dzwonek
- Mania, idz otwórz- plissssssssssss
- no dobra, już dobra.. - zdziwiłam się, bo nikogo się nie spodziewałyśmy
- cześć piękna- gdy otwierałam drzwi przywitał mnie tym swoim uśmiechem Alan- myślałaś, że pozwole Ci tak odjechać bez pożegnania?
- nie, miałam do Ciebie wpaść jak tylko się spakuję, ale widzę, że ktoś mnie uprzedził- po czym na jego ustach złożyłam lekki pocałunek. Wszedł do środka i przyparł mnie do ściany i zaczął całować, całował,całował, aż nagle jego pocałunki stały się coraz to bardziej namiętne - Alan, proszę nie teraz. Zaraz musze się zbierać
- proszę nie jedź. zostań ze mną.ja też zostanę. proszę- chciałam coś powiedzieć, ale niestety nie było mi to dane, bo Alan przerwał mi, znowu mnie cłaując.
- wiesz, że nie mogę zostać, wszyscy czekają na mój przyjazd, zwłaszcza Julka i Kacper- zrobiłam smutną minkę. - obiecuję, że w górach się mną nacieszysz.będziesz miał czasu, a czasu. na jego ustach pojawił się automatycznie uśmiech, no istny facet. tylko jedno mu w głowie.. oj, kochany nie tak szybko-pomyślałam nie wiem, czemu to powiedziałam. wprawdzie znamy się ponad 2 miesiące, a to zbyt szybko by iść z nim do łóżka. z jednej strony pragnęłam go całego, dosłownie całego, a z drugiej strony bałam się strasznie, bałam się, że go zawiodę, bałam się, ze mnie później zostawi.. oto właśnie ujawnia się Mania ta z Gliwic. ale może mu zaufać? i nie okażę się jak inni?
- już nie mogę sie doczekać- tymi słowami obudził mnie z moich rozmyśleń
- a Ty o której wyjeżdżasz?- nie wiedziałam co mam powiedzieć w takiej sytuacji
- za pół godziny jade do Warszawy, bede bardzo tęsknił- pocałował mnie znowu, odwzajemniłam pocałunek
ja już tęsknie- uśmiechnął sie na te słowa. Czy naprawdę mu na mnie zależy? z jego wyglądem i charakterem mógłby  mieć każdą. Dlaczego akurat ja? Dlaczego akurat mnie wybrał? nie mogę tego pojąc, na świecie jest wiele piękniejszych, bardziej mądrzejszych, odważniejszych kobiet. A nie on wybrał mnie. Tylko i wyłącznie mnie!
Poszedł, a ja znowu zaczęłam się pakować, juz za nim tęskniłam, od razu też spakowałam walizkę do Zakopanego. Spakowałam bardzo śliczną małą czarną na sylwestra taką do pół ud, która idealnie podkreślała moją pupę mam nadzieję, ze spodoba się ona Alanowi , malinowe szpilki, 3 pary jeansów, jakieś luźne swetry, parę bluzek, oczywiście bieliznę i takie tam pierdoły.Uszykowałam deskę, bo gdy wpadnę po rzeczy 26 nie będzie czasu na nic. zaczęłam się zbierać, kara i Anką juz z pól godziny temu wyjechały. wybiła 15.05 kiedy wsiadłam do samochodu, chciałam jak najszybciej znaleźć sie w rodzinnym domu, w Gliwicach. Po drodze były korki, po 2 i 5 godzinie dojechałam do domu, w jednym kawałku i szczęśliwa, ze już jestem. cieszyłam sie na te święta, stęskniłam się już za rodzicami, za rodzeństwem. gdy zaparkowałam dwie małe istoty wyleciały szczęśliwe z domu. Był to Kacper wraz z Julką. jeju jak ja sie za nimi stęskniłam, uradowani od razu skoczyli mi na szyje i wszyscy we trójkę wylądowaliśmy w śniegu.
- dzieci. dajcie Mani spokój, pewnie jest bardzo zmęczona- zza drzwi wyłonił się mój tatuś. Za nim także się stęskniła, nie widywałam go zbyt często, ponieważ pracował w Niemczech w Magdeburgu. Wygramolilismy sie ze śniegu i pobiegłam uradowana w stronę taty. Uwielbiam czas świat!
- Maniaaaaa! jak Ty schudłaś- jak zawsze mama na powitanie prawi mi komplementy
- też się mamuś za Tobą stęskniłam- po czym ucałowałam ją w policzek. poszłam się rozpakować do pokoju, wprawdzie juz starego pokoju, rozpakowałam rzeczy i jak obiecałam po przyjedzie zadzwoniłam do Alana. Dzwonię pierwszy raz, dzwonię drugi. nie odbiera.. cholera, a jak coś mu się stało. Boże nie, nie rób mi tego, siadam zrezygnowana na łóżku. nie mija minuta, a mój telefon dzwoni. szybko odbieram
- Alan?
tak, kochanie? coś się stało? masz jakiś dziwny głos- spytam troche przestraszony
- nie, nie po postu nie odbierałeś telefonu.. myślałam, ze coś Ci się stało...
- Mania, nic sie nie stało, po prostu brałem prysznic po ciężkiej podróży, a właśnie jak Twoja podróż?
- troche korków było, z jakieś pół godziny temu przyjechałam, właśnie się rozpakowałam
- maniaa?
-hmmm?
nie mogę jechać w góry- powiedział ze smutkiem w głosie?
dlaczego, co się stało?
- po prostu muszę jechać do Barcelony w delegacje.
- akurat teraz?
- Mania, przykro mi. wynagrodzę Ci to.
- Ale to miał być nasz wyjazd- zaczęłam prawie płakać.
- obiecuję, że jeszcze nie raz Cię tam zabiorę- uśmiechnęłam się gdy to usłyszałam, lecz tylko na chwile.. to oznaczało, ze nie spędzę z nim sylwestra, a miało być tak pięknie. nie lubię jego pracy. cóż mus to mus,jakoś dam radę! w końcu nie będe tam sama, bede ze mną te dwie wariatki!
-no mam taką nadzieję, muszę kończyć mama woła. Tęsknie za Tobą. Wesołych świat!
-Ja również, wesołych
Bardzo szybko minęły te dwa dni.. Lubię święta, ale nie lubię, że niosą się z tym pojęciem dodatkowe 3kg. Cieszyłam się z tego wyjazdu, ale wszystko pokrzyżowała praca Alana. Ale nie ma co się martwić, będzie to wspaniały czas, wprawdzie bez Alana, ale nie ma coś sie zamartwiać. Będzie dobrze!





-----------------------------------------------------------------------------------------
w taki oto sposób oddaje Wam 3 rozdział.
 jeśli ktoś te moje wypociny czyta prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.! myślę, że każdy wywoła jakiś uśmiech! :)

pozdrawiam Pola :)

2 komentarze:

  1. Coś mam dziwne przeczucie, że ten Alan wcale nie ma delegacji, tylko ma na bokiu jakąś inną laskę, albo co gorsza żonę! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Okropna sytuacja z tym Alanem! Współczuję Mani, musiała czuć się okropnie. Mam nadzieję, że ta delegacja to NAPRAWDĘ delegacja... a wyjazd dziewczyn okaże się niezapomnianą przygodą :)
    Będę wdzięczna jeśli będziesz mnie informować o notkach.
    Pozdrawiam,
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń