wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 5

O mamo, ja naprawdę siedzę w samochodzie jednego z najlepszych siatkarzy w Polsce. Nie wierze, ze to on... Jezu uuu spotkałam Michała Kubiaka po raz setny spoglądam w jego stronę. Ale z niego przystojniak. Nigdy nie byłam jakąś fanką siatkówki. Sport jak każdy. Rozpoznałam go tylko dzięki Ance, która zawsze gdy przyjeżdżałam oglądała w Tv jakiś mecz, byłam jej w tej chwili bardzo wdzięczna. W dzisiejszych czasach to siara nie znać siatkarzy reprezentacji Polski. 
- wszystko w porządku? Czemu mi się tak przyglądasz?- spytał rozbawiony Kubiak.
- Yy, nie wszystko w porządku. Upewniam się, czy to Ty jesteś tym siatkarzem.- ze mnie to naprawdę jest idiotka, plotę trzy po trzy.
- I co jestem, czy nie jestem?
- Wszystko wskazuje, ze tak. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
 - fanka? A może autograf?
- Nic z tych rzeczy, a co do autografu to obędzie się
  Po 15 minutach dojechaliśmy pod szpital, gdy wychodziłam Michał znalazł się w mgnieniu oka koło mnie i coś strzeliło mi w kolanie. Poczułam ból...
- Tylko nie to... szlag. - powiedziałam prawie ze łzami w oczach..
- co jest? - spytał z troską na twarzy
- kolano. Coś mi strzeliło.. bez zastanowienia wziął mnie na ręce i pognał do szpitala. Od drzwi zaczął krzyczeć, ze potrzebny nam lekarz.
- Jezu, to wszystko moja wina.- mówiąc to posadził mnie na wózku, który przyprowadziła pielęgniarka i zawiozła mnie do sali 104 na badania. Mój nowy znajomy cały czas siedział i czekał.- tzn tak informowały mnie siostry, ale czy to prawda? Po wszystkich badaniach siostra odwiozła mnie do sali nr 254, niestety musiałam zostać w szpitalu do wyjaśnienia co mi jest. W głębi duszy modliłam się, żeby to nie było nic poważnego. Mam nadzieję, ze nie będzie potrzebna kolejna operacja., tak, kolejna. Z 3 lata temu miałam wykonane z 7 zabiegów na prawe kolano, te same na które dzisiaj miałam wykonywane badania. Boże błagam. Nagle, ktoś zaczął pukać o drzwi. Była jak na razie jedyną pacjentką na sali, więc myślałam, ze to lekarz. Myliłam się, był to Michał.
- Mogę?
- Pewnie- powiedziałam z uśmiechem
- przepraszam, bardzo. Gdyby nie ja. Wszystko było by inaczej...
- Nie masz za co przepraszać, mógł być to każdy. A nawet cieszę się, że to Ty, bo tak to bym nigdy nie poznała gwiazdy siatkówki. -Uśmiechnął się po usłyszeniu tych słów.
-  Potrzebujesz czegoś?
- Tak i mam zamiar Cię wykorzystać.
 - zawsze i wszędzie.- odpowiedział cwaniacko.
-  To dobrze pojedziesz mi po 2 butelki wody mineralnej, jakieś owoce, jogurty i może być gazeta. A i daj mi zadzwonić, bo nie mam telefonu
-  czegoś jeszcze księżniczka sobie życzy? - podał mi telefon
-  nie to wszystko, dzięki!  Po czym zadzwoniłam do Anki, poinformowałam ją, ze jestem w szpitalu, że ma mi przywieść jakieś ciuchy, kosmetyki, telefon, laptopa i jakąś książkę, bo się tu zanudzę. Gdy odłożyłam telefon do sali wszedł Kubiak z zakupami.
-  Nie wiedziałem jakie lubisz owoce, więc wziąłem kilka z każdego rodzaju- zaczął wypakowywać na mój stoliczek.
-  Więcej się nie dało? Nie dam rady tego zjeść! To jak dla wojska. Przerwał nam lekarz. Okazało się, ze wyniki już są, wyprosił Michała . I zostałam sam na sam z lekarzem. Czułam się jakbym czekała na wyrok śmierci.
-  Pani Mario, z kolanem nic poważnego, tylko będziemy musieli wykonać mały zabieg, a mianowicie artroskopię. Ma pani lekko uszkodzoną chrząstkę stawową. Ale jak wspominałem nie jest to poważne za 3 dni powinna się Pani już znaleźć w domu zdrowa.Będzie musiała pani później uważać, oszczędzać kolano. Dam Pani zestaw ćwiczeń, który będzie musiał Pani wykonywać 3 razy dzienni, by stan kolana się poprawił.
-  Dobrze, dziękuję.  Lekarz wyszedł, nie minęła minuta, a znowu ktoś zapukał do drzwi. Tym razem były to moje przyjaciółki. Przywiozły mi wszystko o co prosiłam.
 - Mania co się stało? Jak Ty się tu znalazłaś?
-  Na stoku wpadł na mnie mężczyzna, który później odwiózł mnie tutaj, ale jak wychodziłam z samochodu zaczęło mnie boleć kolano. I oto cała historia. Muszę zostać na 3 dni, wykonają mi zabieg.- na ich twarzy pojawiło się przerażenie.
-  Ej, spokojnie to nic poważnego, za trzy dni będę znowu śmigała. No i oczywiście nie obędzie się bez świętowania nowego roku!
- Co to za idiota na ciebie wpadł?
- Aaa, bardzo fajny idiota- wyszczerzyłam się.
-  Zbliżała się 21 dziewczyny musiały już niestety wracać do domku. Obiecały odwiedzić mnie jutro. Prawie zasypiałam, gdy nagle ktoś wszedł do pokoju.
Śpisz?- spytał męski głos. 
- próbuję, ale jakiś osobnik mi przeszkadza. - odwróciwszy się na bok dostrzegłam Kubiaka trzymającego w ręku bukiet pięknych róż.
- Jak Ty się tu dostałeś? Jest już po 22
-  a, wiesz to się nazywa urok osobisty, pielęgniarka wpuściła mnie na 15 minut, więc nie mamy dużo czasu, przyszedłem jeszcze raz przeprosić i się zapytać, czy niczego nie potrzebujesz.
- Nie, wszystko mam. Ale dzięki. A i po raz setny to nie jest Twoja wina! Pogadaliśmy jeszcze chwilę, opowiedziałam mu o kolanie, o zabiegu i Michał musiał się zbierać.
- Obiecuję jutro Cię odwiedzę!
- Nie masz innych- ciekawszych rzeczy do robienia?
 - Nie! Dobranoc- po czym pocałował mnie w policzek.
Odwróciłam się na bok. W moich myślach był tylko Kubiak. Jak to możliwe, ze w ciągu jednego dnia zrobił na mnie tak wielkie pozytywne wrażenie? Myślałam, ze znani sportowcy są zapatrzeni w siebie egoistami, że się wywyższają, że świat musi się kręcić tylko i wyłącznie w około nich. Cóż myliłam się. Zastanawia mnie tylko dlaczego tak myślałam, przecież do dzisiaj nie znałam żadnego sportowca. A na pewno tak przystojnego. 




----------------------------------------------------------------------------------------------------
 Rozdział nie jest taki chciałam, musicie mi wybaczyć, ze jest trochę nudnawy...  mam nadzieję, ze z każdym rozdziałem będzie lepiej, i że będzie was też coraz więcej. Następny postaram się w piątek.

Pozdrawiam Pola! :))


piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 4

26 grudnia, godz 14.00 . właśnie podjechałam pod dom w Katowicach. wchodzę do domu, pakuję jeszcze kosmetyczkę,ciepłe swetry, bluzę i jeszcze takie małe drobiazgi. Czekam z niecierpliwością na Klarę i Ankę. Kwadrans później wchodzi Anka cała uśmiechnięta- ta radość wynika pewnie  z naszego wyjazdu, który miał być świetną przygodą. no ja nie mogę powiedzieć, że jestem w pełni szczęśliwa, będzie mi chyba brakować jednej osoby. pocieszam się faktem, że to tylko 7 dni! :) 5 minut później zdyszana Klara wbiega do domu.
- Jeeeeeeeeeeestem, sorry za spóźnienie, ale straszne korki były- wysapała Klara
- Gotowe?-spytałam
Jeszcze się pytasz- odpowiedziały jednocześnie.
- a zapomniałam Wam powiedzieć,że jedziemy same we trójkę
- dlaczego? A co z Alanem ?
- niestety musiał lecieć w tygodniową delegacje do Barcelony- powiedziałam to trochę ze smutniejszą miną.
- Mania, nie smuć się, to będzie naprawdę cuuudowny tydzień, tak szybko go nie zapomnisz! ja Ci to obiecuję- przytuliła mnie Anka.
- a tak na marginesie ten Alan to trochę dziwny- wypaliła Klara
-Klaara. zatkaj się. powiedziała Anka przewróciwszy oczami. - gotowe na babską podróż?
- wszystko macie? narty i te duperele?
- no oczywiście.
piętnaście minut później pakowałyśmy się do samochodu jako, że jechałyśmy moim samochodem, to ja prowadziłam do Zakopanego.po trzech godzinach dotarłyśmy bezpiecznie do centrum Zakopanego, gdzie miałyśmy wynajęty prześliczny w góralskim stylu domek. Był przepiękny. Miał 3 sypialnie, salon, kuchnię, łazienkę i kominek. nie wiem jak poradzimy sobie z jedną łazienką, ale kto da rade jak nie my, w końcu nie pierwszy raz musimy ją dzielić. Z grubsza każda się rozpakowała, po 19 postanowiłyśmy pójść na kolację i trochę pozwiedzać to przepiękne miejsce. Z domkiem trafiłyśmy idealnie, wszędzie miałyśmy można powiedzieć blisko m. in  sklepy, restauracje, bary, dyskoteki, różne hotele, gdzie zatrzymywali się naprawdę nieźli przystojniacy. Maniaa. masz Alana. wracaj na ziemię. ha. ale go tu nie ma- wykrzykuje moja podświadomość. Zakopane jest naprawdę piękne, ale z każdym moim przyjazdem to miejsce wydaję się bardziej wyjątkowe. hmm. ciekawe dlaczego tak myśle? czy coś się tu wydarzy? Około 22 wróciłyśmy do domu, otworzyłyśmy jeszcze wino i trochę  poplotkowałyśmy, lecz zaczynało być juz po północy położylyśmy się spać. Nię mogę sie doczekać jutra, nie mogę się doczekać  kiedy wezmę deskę i pójdę na stok. od dawna mam na to ohotę tak dawno nie jezdziłam, a wszystko przez moje cholerne kolano..kiedyś w liceum grałam w piłkę ręczną, lecz nabawiłam się poważnej kontuzji i musiałam się pożeganć z jedną z moich pasji. ale teraz kolano jest prawie zdrowe! budzik zadzwonił równo o 8 rano., a ze dziewczyny tak słodko spały nie chciałam ich budzić ubrałam się i  poszłam do sklepu, moze oddalonego od naszego domku o 400m. W głowie rozmyślałam co tu zrobić na śniadanie.. wiem, naleśniki..mmmm. pyyyyyyycha. dziewczyny je uwielbiają.  Do koszyka wkładałam wszystkie potrzebne prokuty do zrobienia naleśniaków, do tego nutelle i swieże owoce na koktajl. Gdy szłam między regałami wydawało mi się, że widzę siatkarza, czekajcie jak on miał Kubik? Kubiak? a nie ważne jakoś tak,  ale nie to nie mógł być on, gdzie on tutaj, to siatkarz, wiec pewnie ma mecze, albo treningi lub coś w tym stylu. Jak niby nigdy nic wróciłam do swoich czynności dokupiłam jeszcze soki, jakieś słodycze i wino na wieczór, zapłaciłam i udałam sie do domu. Oczywiście te jeszcze sobie w najlepsze spały. Zabrałam się za robienie naleśników i zaparzenie kawy. Naleśniki były już prawie gotowe, gdy usłyszałam jak ktoś biegnie ze schodów.Nagle za ściany wyłoniły się dwie zaspane główki:
-Maaaaaaaania? co tak pięknie pachnie?
- Naleśniczki. Podane do stołu. smacznego
- jejuu, Mania jesteś cudowna, najukochańsza, kochamy cię- obdarowywały  mnie każda buziakiem w policzek
- taaaaaaak, wiem wszyscy mi to mówią a teraz do jedzenia, bo zaraz będa zimne.
Po śniadaniu posprzątałyśmy domek i o 11 ruszyłyśmy na stok. Na stoku oczywiście pełno ludzi,zaczynając wyliczać od może 3 latków do staruszków . Oh, tak byłam w swoim żywiole. Uwielbiałam to. niestety sama jeździłam. Klara i Anka nie doganiały mnie :( około 14 wybrałyśmy się na obiad, byłyśmy bardzo,a le to bardzo głodne. Przy takim tępie to szybko zgubie te kilogramy,które przybyłam po świętach. ufffffff, to mnie bardzo cieszyło, nie powiem, ze nie. po obiedzie znowu wróciłyśmy na stok. Zostałam znowu sama, ale z jednej strony to dobrze, bo mogłam pobyć  ze sobą sam na sam, przemyśleć moje życie, pomyśleć o Alanie, czy to jest- będzie coś poważnego. sama nie wiem co do niego czuje. wiem, że jak na razie nie jest to miłość, o której jest mowa w filmie. i nie wiem, czy będzie miłością, mimo tego, że czuje się dobrze w jego towarzystwie.brakuje mi w nim czegoś, ale nie wiem czego... Nagle ktoś zakłuwa mój spokój, moje przemyślenia.
- AAAAAAAAAA.. uważąj. nie zdążyłam się obrócić, zobaczyć kto tak krzyczy, bo od razu wylądowałam na pupie, a na mnie jakiś mężczyzna...
- matko, nic pani nie jest? wszystko w porządku? jedziemy do szpitala- wyliczał zdenerwowany mężczyzna. w mojej głowie tylko słyszę co drugie słowo. Maniaa. otrząśnij się. Jaki on słodki, jakie ma piękne oczy, chyba najpiękniejsze jakie dotąd widziałam. a usta, pełne o malinowym kolorze. Maaania, kurna- krzyczy moja podświadomość, ogarnij się. co Ty wyprawiasz, od przyjazdu do Katowic Cię nie poznaje.
-yy.. nie wszystko w porządku, tylko czy mógłby pan ze mnie zejść, bo czuje pana ciężar na sobie- powiedziałam, po czym uśmiechnęłąm się pokazując prawie wszystkie zęby.
- przepraszam, z tego wszystkiego zapomniałem, ze leże na pani, nie powiem, ze nie, ale jest mi tu bardzo wygodnie, aż szkoda się stąd ruszać.. - odpowiedział nieznajomy. czekajcie, czekajcie, czy on ze mną flirtuje. o mamo te ciacho, które właśnie na mnie leży. aaaaaaaaaaaaa.. wstał po czym podał mi rękę.
-naprawdę nic Ci nie jest?
- nie, naprawdę
- powinniśmy jechać do szpitala. chodź zawiozę Cię. a później kawa? taka rekompensata za wyrządzoną Ci krzywdę?
- czy ja wiem, czy taka krzywd mi się stała?
zeszliśmy ze stoku i pojechaliśmy prosto do szpitala. czekajcie, czekajcie, ja go chyba skądś znam.. to jest...




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oddaje wam 3 rozdział. Myślę, ze podzielicie się ze mną swoim zdanie na ten temat, co? Bardzo Was proszę, jeśli ktoś czyta te opowiadanie to zostawcie negatywny, bądź co bardziej mnie ucieszy pozytywny komentarz. dzięki temu będę mogła coś zmienić co wam się nie podoba :)
 życzę Wam udanego weekendu

dołączam wam jedną z moich ulubionych piosenek
http://www.youtube.com/watch?v=XPpTgCho5ZA

pozdrawiam, Pola :)

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 3

Spanie, studia, dom, nauka, Alan- tak wygląda mój plan dnia.Nie jest on za ciekawy, ale co poradzić. Dopiero zaczęłam studia, a mam już ich serdecznie dosyć...pocieszam się faktem, ze skończy się to za niecałe 5 lat..marne pocieszenie. Jedynie co zadowala mnie z tego przyjazdu do Katowic jest fakt, ze czuję się inaczej, lepiej. jestem odważniejsza, bardziej spontaniczną,  można by powiedzieć, że ta stara Mania została w Gliwicach, a tu narodziło się jej przeciwieństwo.. no nie do końca, bo zawsze gdzieś w środku będę tą wrażliwą Manią, to się nie zmieni. Bardzo cieszy mnie fakt, że znajomość z Alanem kwitnie. Z każdym dniem poznajemy się lepiej, coraz to bardziej mnie do niego ciągnie, coraz częściej chcę spędzać czas w jego towarzystwie, czuje się bezpieczna, jejuu naprawdę go lubię! Przez ten mój dzienny grafik nie zauważyłam kiedy minęły 2 miesiące i zbliżały się święta.Grudzień- uwielbiam zimę no po prostu kocham. Kocham ten klimat świat, pierogi mojej mamy, uwielbiam góry, jeździć na snowboardzie, zresztą jak moje współlokatorki, lecz one raczej preferują narty, ale co do zimy mamy takie same nastawienie :) Stwierdziliśmy, że na wigilię i pierwsze święto spędzimy z naszymi rodzinami w domu, a później 26 grudnia ruszamy na narty do Zakopanego, gdzie przywitamy wspólnie Nowy Rok. Cieszyłam się, bo spędze go w gronie najbliższych: Klary, Anki i Alana!
Jest 23 grudnia, godz 14.00. Wszystkie pakujemy, bo zaraz każda wyjeżdża do swojego domu. Nagle zadzwonił dzwonek
- Mania, idz otwórz- plissssssssssss
- no dobra, już dobra.. - zdziwiłam się, bo nikogo się nie spodziewałyśmy
- cześć piękna- gdy otwierałam drzwi przywitał mnie tym swoim uśmiechem Alan- myślałaś, że pozwole Ci tak odjechać bez pożegnania?
- nie, miałam do Ciebie wpaść jak tylko się spakuję, ale widzę, że ktoś mnie uprzedził- po czym na jego ustach złożyłam lekki pocałunek. Wszedł do środka i przyparł mnie do ściany i zaczął całować, całował,całował, aż nagle jego pocałunki stały się coraz to bardziej namiętne - Alan, proszę nie teraz. Zaraz musze się zbierać
- proszę nie jedź. zostań ze mną.ja też zostanę. proszę- chciałam coś powiedzieć, ale niestety nie było mi to dane, bo Alan przerwał mi, znowu mnie cłaując.
- wiesz, że nie mogę zostać, wszyscy czekają na mój przyjazd, zwłaszcza Julka i Kacper- zrobiłam smutną minkę. - obiecuję, że w górach się mną nacieszysz.będziesz miał czasu, a czasu. na jego ustach pojawił się automatycznie uśmiech, no istny facet. tylko jedno mu w głowie.. oj, kochany nie tak szybko-pomyślałam nie wiem, czemu to powiedziałam. wprawdzie znamy się ponad 2 miesiące, a to zbyt szybko by iść z nim do łóżka. z jednej strony pragnęłam go całego, dosłownie całego, a z drugiej strony bałam się strasznie, bałam się, że go zawiodę, bałam się, ze mnie później zostawi.. oto właśnie ujawnia się Mania ta z Gliwic. ale może mu zaufać? i nie okażę się jak inni?
- już nie mogę sie doczekać- tymi słowami obudził mnie z moich rozmyśleń
- a Ty o której wyjeżdżasz?- nie wiedziałam co mam powiedzieć w takiej sytuacji
- za pół godziny jade do Warszawy, bede bardzo tęsknił- pocałował mnie znowu, odwzajemniłam pocałunek
ja już tęsknie- uśmiechnął sie na te słowa. Czy naprawdę mu na mnie zależy? z jego wyglądem i charakterem mógłby  mieć każdą. Dlaczego akurat ja? Dlaczego akurat mnie wybrał? nie mogę tego pojąc, na świecie jest wiele piękniejszych, bardziej mądrzejszych, odważniejszych kobiet. A nie on wybrał mnie. Tylko i wyłącznie mnie!
Poszedł, a ja znowu zaczęłam się pakować, juz za nim tęskniłam, od razu też spakowałam walizkę do Zakopanego. Spakowałam bardzo śliczną małą czarną na sylwestra taką do pół ud, która idealnie podkreślała moją pupę mam nadzieję, ze spodoba się ona Alanowi , malinowe szpilki, 3 pary jeansów, jakieś luźne swetry, parę bluzek, oczywiście bieliznę i takie tam pierdoły.Uszykowałam deskę, bo gdy wpadnę po rzeczy 26 nie będzie czasu na nic. zaczęłam się zbierać, kara i Anką juz z pól godziny temu wyjechały. wybiła 15.05 kiedy wsiadłam do samochodu, chciałam jak najszybciej znaleźć sie w rodzinnym domu, w Gliwicach. Po drodze były korki, po 2 i 5 godzinie dojechałam do domu, w jednym kawałku i szczęśliwa, ze już jestem. cieszyłam sie na te święta, stęskniłam się już za rodzicami, za rodzeństwem. gdy zaparkowałam dwie małe istoty wyleciały szczęśliwe z domu. Był to Kacper wraz z Julką. jeju jak ja sie za nimi stęskniłam, uradowani od razu skoczyli mi na szyje i wszyscy we trójkę wylądowaliśmy w śniegu.
- dzieci. dajcie Mani spokój, pewnie jest bardzo zmęczona- zza drzwi wyłonił się mój tatuś. Za nim także się stęskniła, nie widywałam go zbyt często, ponieważ pracował w Niemczech w Magdeburgu. Wygramolilismy sie ze śniegu i pobiegłam uradowana w stronę taty. Uwielbiam czas świat!
- Maniaaaaa! jak Ty schudłaś- jak zawsze mama na powitanie prawi mi komplementy
- też się mamuś za Tobą stęskniłam- po czym ucałowałam ją w policzek. poszłam się rozpakować do pokoju, wprawdzie juz starego pokoju, rozpakowałam rzeczy i jak obiecałam po przyjedzie zadzwoniłam do Alana. Dzwonię pierwszy raz, dzwonię drugi. nie odbiera.. cholera, a jak coś mu się stało. Boże nie, nie rób mi tego, siadam zrezygnowana na łóżku. nie mija minuta, a mój telefon dzwoni. szybko odbieram
- Alan?
tak, kochanie? coś się stało? masz jakiś dziwny głos- spytam troche przestraszony
- nie, nie po postu nie odbierałeś telefonu.. myślałam, ze coś Ci się stało...
- Mania, nic sie nie stało, po prostu brałem prysznic po ciężkiej podróży, a właśnie jak Twoja podróż?
- troche korków było, z jakieś pół godziny temu przyjechałam, właśnie się rozpakowałam
- maniaa?
-hmmm?
nie mogę jechać w góry- powiedział ze smutkiem w głosie?
dlaczego, co się stało?
- po prostu muszę jechać do Barcelony w delegacje.
- akurat teraz?
- Mania, przykro mi. wynagrodzę Ci to.
- Ale to miał być nasz wyjazd- zaczęłam prawie płakać.
- obiecuję, że jeszcze nie raz Cię tam zabiorę- uśmiechnęłam się gdy to usłyszałam, lecz tylko na chwile.. to oznaczało, ze nie spędzę z nim sylwestra, a miało być tak pięknie. nie lubię jego pracy. cóż mus to mus,jakoś dam radę! w końcu nie będe tam sama, bede ze mną te dwie wariatki!
-no mam taką nadzieję, muszę kończyć mama woła. Tęsknie za Tobą. Wesołych świat!
-Ja również, wesołych
Bardzo szybko minęły te dwa dni.. Lubię święta, ale nie lubię, że niosą się z tym pojęciem dodatkowe 3kg. Cieszyłam się z tego wyjazdu, ale wszystko pokrzyżowała praca Alana. Ale nie ma co się martwić, będzie to wspaniały czas, wprawdzie bez Alana, ale nie ma coś sie zamartwiać. Będzie dobrze!





-----------------------------------------------------------------------------------------
w taki oto sposób oddaje Wam 3 rozdział.
 jeśli ktoś te moje wypociny czyta prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.! myślę, że każdy wywoła jakiś uśmiech! :)

pozdrawiam Pola :)

wtorek, 19 lutego 2013

Rodział 2

Te dwa dni spłynęły bardzo szybko, nawet nie zwróciłam uwagi, gdy przyszła sobota. Sobota- bardzo wyczekiwana sobota. Podczas tych dwóch dni wpadłam jeszcze na przystojniaka i bez wahania zgodziłam się na kawę! Jak powiedziało się"A" to trzeba i powiedzieć "B"
 Punkt 17.00 wyszłam z domu ubrana w jeansy, bluzkę w paski, skórzaną kurkę, do czego dołączyłam malinowy szal i koturny. wydawało mi się, ze super wyglądam, zresztą Klara i Anka były tego samego dania. Gdy doszłam do furki ujrzałam go. tak to Alan ciacho, który mieszka z 4 kroki dalej. Uśmiecham się sama do siebie, nie mogąc uwierzyć, ze zaraz będe z nim sam na sam .. aż dreszcz przechodzi jak o tym myśle. Oczywiście Alan również wygląda zjawisko ubrany w szare jeansy i skórzaną kurtkę , a nie wspomnę jak seksownie. Wsiadam do jego wypasionego BMW, kurde musi być naprawdę bogaty... jedziemy z początku w milczeniu. nagle Alan przerywa
- Jak Ci się tu mieszka? mam nadzieję, ze wszyscy sąsiedzi są tak mili jak ja- oczywiście wymówił to ze swoim pięknym uśmiechem.
- niestety nikogo oprócz Ciebie to jeszcze nie poznałam. cóż bardzo bym się cieszyła jakby każdy sąsiad był tak przystojny jak Ty- wypowiedziałam te słowa i już zaczęłam ich żłować, bo pojawił się na twarzy mega burak.. on się tylko uśmiechnął. Byliśmy na miejscu. Za rogiem była mała, ale bardzo przytulna kawiarenka. Usiedliśmy koło okna na przeciwko siebie, po minucie podeszła do nas jakaś blondynka,no nie powiem bardzo ładna, od razu jej wzrok zawiesił się na Alanie.gdy on podniósł wzrok ona od razu zrobiła się czerwona, ucieszyłam się, bo nie tylko ja tak reaguje na jego widok. zamówiliśmy po kawie i po dużym ciachu. i zaczęliśmy rozmawiać, Alan z początku był taki tajemniczy, nawet bym powiedziała spięty.. lecz mimo tego nawet nie zauważyliśmy, że w rozmowie jesteśmy juz pochłonięci z 4 h i popijamy już 3 napój.rozmawialiśmy o wszystkim, ja opowiadałam mu o studiach, które niedługo mam zamiar zacząć, opowiadałam o Gliwicach, o moich rodzicach i rodzeństwie, on z kolei opowiadał o swojej pracy i swoich zainteresowaniach . nic nie wspomniał o rodzinie, dziwne jak sie przed nim otworzylam jesli chodzi o to. cóż.. nie chce mówić to nie, nie będe naciskać.  dochodziła 20.00 zaczęliśmy się powoli zbierać, lecz Alan nalegał byśmy przeszli się po rynku, już robiło się ciemno, w końcu mamy początek października. Idziemy pochłonięci rozmową, w okół nas jest tylko pare ludzi, rynek jet pięknie oświetlony, mijamy małe stoisko z kwiatami, w którym sprzedaje starsza Pani, Alan od razu się zatrzymuje i kupuje mi 11 długich, czerwonych, pięknych róż.
- jakie piękne-uśmiech nie schodzi mi z twarzy.. - nie trzeba było- mówie po chwili
-nie, to Ty jesteś piękna, oraz było, lubie uszczesliwiać piękne kobiety takimi drobiazgami . po czym dałam mu całusa w policzek. w sumie to było dziwne, ze tak sie zachowywałam w towarzystwie Alana, przecież to ja - Mania. Mania, która jest nieśmiała, która ma problemy w poznawaniu ludzi, która ma problemy z otwarciem się na inne osoby.i jeszcze ten calus... obiecałam sobie, ze nie bede miec chłopaka. nie po tym jak mnie Olek zdradził ..Nie chce drugi raz tego przechodzić, za dużo się wycierpiałam..chodziliśmy tak przez h. robiło sie poźno, wiec zaczelismy się zbierać. Alan był dżentelmenem, otworzył mi drzwi, nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod moim domem. Wyszedł i odprowadził mnie do drzwi.
- Cieszę się, ze zgodziłaś się na tą kawę, mam nadzieję, ze tak samo jak ja spędziłaś czas w świetnym towarzystwie?
- no nie mogłam sobie lepszego wymarzyć- przy czym obdarowałam go myślę, ze ładnym uśmiechem .. Nagle moja podświadomość się odzywa..mania, czy Ty zwariowałaś? chłopaka nie znasz, dobra 2 dni, ale co to jest ? chcesz żeby Cię wykorzystał ? chcesz znowu przez to przechodzić?
- mam nadzieję, ze to się jeszcze powtórzy i może zamiast kawy wybierzemy się na kolację?
-no nie wiem, nie wiem .. ale w sumie mogę się ostatecznie zgodzić- po czym wymieniliśmy się telefonami
- obiecuję, że odezwę sie w poniedziałek i zarezerwuj miejsce w kalendarzu na sobote z przystojnym mężczyzną- uśmiechnął się przy tym niesamowicie
- i zapomniałeś powiedzieć, ze do tego bardzo skromnym- powiedziałam bez zastanowienia. po czym obydwoje zaczeliśmy się smiać.
dobranoc piękna- schylił się by pocalować mnie w policzek
dobranoc- po czym uśmiechnełam się i weszłąm do domu. W domu oczywiście Klara i Anka czekały na mnie, aż zdam im relacje z naszego spotkania. Uważały, że juz dość czasu minęło od kiedy Olek mnie zdradził z koleżankom z liceum, bardzo dobrą koleżanką.. ale cóż nie bedziemy rozdrapywać starych ran. co sie stało to sie nie odstanie, w sumie dobrze się stało.. przekonałam się, ze tylko nie są  warci mnie, skoro obydwoje bez skrupułów mnie zdradzili.
- Dalej, opowiadaj jak było- wyleciała Anką z kuchni gdzie szykowała prowiant do seansu
- było buzi, buzi?- kiedy go poznamy?- wtraciła Klara
- jezu spokojnie dziewczyny, ja go dopiero co poznałam, nie, nie było buzi, buzi,- powiedziałam trochę ze smutną miną..
- och mania.. a kiedy macie następne spotkanie?
- chyba w weekend- po czym uśmiechnęłam się... Później opowiedziałam o przebiegu spotkania, ze na poczatku byliśmy w kawiarence, że rozmowom nie było końca, później , ze byliśmy na długim spacerze no i oczywiście opowiedziałam jaki jest, że jest bardzooooo przystojnym mężczyzną, wysportowanym, a do tego bardzo sympatyczny, że ma poczucie humoru i ze jest dżentelmenem.. Z jednej strony byłam szczęśliwa, bo się przed nim otworzyłam, mimo tego że znam go dopiero 2 dni, cóż szybko, ale co poradzić czułam się przy nim dobrze, bezpiecznie, a to najważniejsze. Obejrzałyśmy kolejną komedię romantyczną po czym poszłyśmy spać padnięte całym dniem. Znowu nie mogłam zasnąć, zmieniając co chwilę pozę.. juz prawie zasypiałam a dostałam sms-a: jezuuuuuuuuuuuu, to od Alana
" życzę kolorowych snów bardzo przesympatycznej sąsiadce", - uśmiech nie schodził mi z twarzy. odpisałam
" już nie mogę sie doczekać kolejnego spotkania, dobranoc" - od dwóch dni stałam się jakoś bardziej odważniejsza!co bylo do mnie bardzo nie podobne! ale cóż chciałam zmian to już mam pierwszą.  czy to jego zasługa?
"Nagle ktoś wchodzi do mojego pokoju, siada koło mojego łóżka i zaczyna całować w usta.Otwieram oczy , a ukazuje się nie kto inny jak Alan, jego pocałunki są coraz to bardziej namiętne, zaczyna całować mnie po szyi, dekoldzie, po czym odsłania moją bluzkę i zaczyna całować brzuch, na całym ciele mam ciarki, boooooże jak mi się to podoba! On mi się podoba.! Nagle jesteśmy obydwoje nadzy i...? "
- maniaaaaaaaaaa. wstawaj, jest 11, spóźnisz na obiad do rodziców..- woła Anka z dołu. Budzę się szybko i nie mogę uwierzyć co mi się sniło... ten sen był wspaniały..Nie, nie tak nie może być nie znam chłopaka, a już fantazjuje o nim ? ale musze przyznać wyglądał fantastycznie nago! co on ze mną zrobił, że cały czas o nim myślę? i czy on myśli o mnie? czy może jestem panienką na jedną noc? uśmiech schodzi mi z twarzy.. a jeśli on naprawdę chce mnie tylko wykorzystać?



--------------------------------------------------------------------------------------------------
i oto mamy 2 rodział ;)
rodziały będę starała się dawać jak najczęściej, lecz na chwilę obecną jestem zawalona nauką ;(
jeśli ktoś przeczytał prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.!

pozdrawiam, Pola ;))

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 1

Gliwice

Nareszcie. doczekałam się, liceum się skończyło, czas zacząć nowe życie i to w dosłownym znaczeniu tego słowa! Katowice- mam nadzieję, że tam będzie łatwiej, że ludzie okażą się bardziej życzliwi niż dotychczas! Jeeeezu to za pare godzin, pare godzin dzieli mnie od nowego życia  i oczywiście nie mogę się doczekać aż zamieszkam z moimi przyjaciólkami, które mnie zostawiły w Gliwicach. Mama wybudza mnie z moich myśli:
- Maaaarysia?
- co ? co się znowu stało- pytam zdenerwowana, bo dzisiaj " Marysia" słyszałam zbyt często.
- wszystko masz? niczego nie zapomniałaś?
-nie martw się mamo, chyba mam, a nawet jeśli zapomniałam to jaki problem podskoczyć w weekend?
- nie, no żaden, dla mnie to możesz nawet co tydzień po coś przyjeżdżać, byle tylko bym Cię widziała córeczko- mama była nad zwyczaj miła. w sumie nie dziwie się jako pierwsza opuszczam " rodzinne" gniazdko.
- Boże, tak bardzo się o Ciebie martwię- mówi mama prawie z płaczem, bez namysłu ją przytulam i szepczę:
- Mamuś, nic mi się tam nie stanie, nie będe tam sama, przecież mam tam Ankę i Klarę . Obiecuję dzwonić jak najczęściej- po tych słowach daję jej buziaka w policzek.
Zbliża się 16.00- bardzo wyczekiwana przeze mnie godzina- godzina wyjazdu! Chciałam dotrzeć do Katowic jeszcze za jasna. Gdy pakowałam swoje torby z ciuchami do Audi mama stała z Julą i Kacprem w drzwiach, mama oczywiście nie mogła się powstrzymać od płaczu. Gdy już wszystko zapakowałam przyszedł czas na pożegnanie. Przytuliłam ich jeszcze raz najmocniej jak tylko umiałam i odjechałam.
Droga z Gliwic do Katowic była spokojna, bez żadnych niespodzianek. Podczas jazdy już dostałam z 5 telefonów od mamy i 3 od Anki i Klary, które nie mogły się doczekać kiedy przyjadę, ja również nie mogłam się doczekać. Kiedy podjechałam pod podany adres, czyli na ul Spokojna 81.. tak, tak to mój nowy ADRES- to mój nowy dom! z zewnątrz wyglądał normalnie, taki domek jednorodzinny na przedmieściach. nacisnęłam na klakson i nawet minuta nie minęła a za drzwi wyskoczyły 2 piękne dziewczyny- jedna blondynka, druga trochę rudawa. od razu rzuciły mi się na szyję piszcząc z radości.
-Maaaaaaaaaaania! jak dobrze, że już jesteś! Jak droga? wszystko dobrze? jak sie czujesz? - zaczęły mnie zasypywać pytaniami
- odpowiem jak tylko mnie wypuścicie, jezu nie moge oddychać- zaczęłam mówić przez śmiech.
- oj Mania, jak dobrze, ze jesteś.- chodź rozpakujemy Cię- woła Klara
-ok, tylko najpierw pomóżcie mi wgramolić te wszystkie podkreślam wszystkie torby.
gdy Klara i Anka złapały po jednej, ciężkiej walizce  udały się do domu. ja stałam jeszcze przy samochodzie szukajac w torebce telefonu, by zadzwonić do mamy, ze dojechałam w jednym kawałku, gdy już wyciągałam telefon na moje nieszczęście torebka wyleciał mi z rak i nie zdążyłam jej złapać i cała zawartość się wysypała. Tak, cała, jestem kobietą, wiec troche w niej było. zaczynając od długopisu, podpasek, błyszczyków, a kończac na latarce i kluczu, nawet nie wiem od czego ten klucz jest...nagle zauważyłam, że jakiś mężczyzna podbiega do mnie z psem
- cześć.- powiedział nieznajomy
-yy,cześć- odpowiedziałam rumieniąc się, ponieważ był zabójczo przystojny, a że jestem nieśmiała, burak normalna rzecz.
- dużo tego- powiedział zbierając wszystkie rzeczy z jezdni.
-nie trzeba, sama sobie poradzę, dzięki. i gdy się schyliłam, by podnieść zawartość mojej torby nasze ręce się stykneły i poczułam coś dziwnego, nagle zrobiło mi się ciepło, w brzuchu zaczęło mi się robić coraz to dziwnej i oczywiście burak na twarzy.. modliłam się tylko by tego nie zauważył.
- aż tak na ciebie działam?- spytał cwaniacko- jak to mężczyzna świadomy swego uroku..
-yyy,, nie? po ..po.. prostu jest mi jakoś dziwnie, ze zbierasz moje skarby z ziemi? - wydukałam.zaczął się śmiać
- chociaż tyle mogę zrobić na początek naszej znajomości! szczerze mówiąc licze na mała kawe za to, ze Ci pomagam- uśmiechnął się pokazując swoje wszystkie piękne, bialutkie ząbki.. o mamooooo.. Jaki piękny uśmiech!! Piękny, cudowny, amazning! uśmiechnęłam się do niego również szeroko
- no nie wiem, nie umawiam się z nieznajomymi nawet na kawe
- y, gdzie moje maniery. jestem Alan, Alan Wierzbicki - znów się uśmiechnął. - mieszkam tam dwa domy dalej.  mieszkasz tutaj? jakoś nigdy Cię tu nie widziałem?
- to prawda nie widzialeś, dopiero dzisiaj się wprowadzam- uśmiechnęłam się lekko. Mania Adamczak, miło mi- podaje mu rękę
-oo, to od dzisiaj mam przepiękną nową sąsiadkę- znów cwaniacko uśmiecha się.. czy on ze mną flirtuje? hmm. z jednej str mi to pochlebia, a z drugiej nie mam czasu na randki, musze wziaść sie za naukę..
- to jak? jak z tą kawą?
- a zobaczymy, jeszcze musisz zapracować na nią- przymrużyłam oczy, a on się tylko uśmiechnął..
- Maaaaaaaania! gdzie Ty jesteś? - nagle usłyszałam głos Anki
- a wiec nie przeszkadzam- powiedział Alan z niechęcią. - pamiętaj. kawa. ja i ty-konieczna! tak łatwo mi się nie wymigasz.- powiedział to znowu z tym swoim pięknym uśmiechem. Boże, nieziemski ma ten uśmiech! czy to możliwe, ze można się zakochać od pierwszego wejrzenia? nie, Mania, nie można..- moja podświadomość mnie upomina. taka miłość nie istnieje idiotko.!
-no chyba nie mam wyjścia. może sobota?
- jak dla mnie idealnie, 17.00? wpadne po Ciebie i wyskoczymy do miasta- powiedział szybko, jakby bał się, ze odmówię. ja tylko powiedziałam "głupie " nie ma sprawy i posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jaki tylko udało mi się z siebie wyciągnąć - mam nadzieję, ze bedzie Ci sie dobrze tu mieszkać, podał rękę - narazie piękna istoto
- cz..eść.. - wydukałam lekko. i zrobiłam sie czerwona.. nie lubiłam komplementów.
nagle zza drzwi wyłoniła się Klara idąca w moją stronę, podśpiewując jednocześnie..
- dużo masz jeszcze tych walizek?
 - najn. tylko 3 :)
uśmiechęea się, i wzięła 2, jedna małą, drugą większa, a ja ta pozostała i zniknełysmy za drzwiami.
postanowiłam rozpakować się jutro, dzisiaj już nie miałam siły.. oddałam się lenistwu z współlokatorkami. Objadałyśmy się słodkościami, chipsami, popijałyśmy przepyszne wino i oglądałyśmy komedię romantyczna. Tak się złożyło, że żadna z nas nie ma swojej drugiej polównki,wiec oglądałyśmy ze smutkiem film, wyobrażająć sobie swój własny ideał... wybiła 12. wiec udałyśmy się spać..  nie mogłam zasnąć, wierciłam się i cały czas w głowie miałam tego przystojnego sąsiada...







-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

cóż rodział pierwszy za nami. mam nadzieję, ze chociaż troszkę przypadną Wam do gustu moje wypociny ;)
jeśli ktoś przeczytał prosze o zostawienie pozytywnego, badź negatywnego komentarza, każde się liczą.
A teraz życzę Wam udanego weekendu! 3majcię się!

Pozdrawiam Pola :)

piątek, 15 lutego 2013

BOHATEROWIE !!


Marysia " Mania" Adamczak. lat 19 zamieszkała w Gliwicach z rodzicami i młodszym rodzeństwem.Cicha, nieśmiała, nie lubiąca rzucać się w oczy dziewczyna, która pragnie zmienić swoje życie o 180 stopni i ma nadzieje, że to niebawem to nastąpi,ponieważ wyjeżdża na studia stomatologiczne do Katowic. Poznajemy ją gdy zaczyna przeprowadzkę do Katowic. Zamieszka z 2 przyjaciółkami!





Ania Dobrowolska- lat 21. Mieszka w Katowicach, niebawem zacznie 3 rok studiów.W przeciwieństwie do głównej bohaterki jest otwarta na nowe znajomości, jest duszą towarzystwa.Studiuje fotografię.
Jedna z przyjaciółek Mani. Oprócz fotografii ma też inną pasję- siatkówkę, którą zarazi główną bohaterkę- Manię :)






Klara Strużyńska- lat 20, mieszka z Anią, a już niedługo z Manią w Katowicach. Ta z kolei 
studiuje prawo. Ta również jak Ania jest przeciwieństwem Mani, jest otwarta, spontaniczna! Niedługo 
WSZYSTKIE 3 będą największymi fankami siatkówki :)






Alan Wierzbicki- lat 25. Mieszkaniec Katowic. Sąsiad Klary i Anki a już niebawem Mani. 
Ma własną sieć hoteli w całym kraju. "Kocha" kobiety pod każdym względem...Lubi mieć kontrolę nad wszystkim ...  Czy między nim a Manią coś zaiskrzy ?






 Michał Kubiak- lat 25,  Reprezentant Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn, 
mieszka w Jastrzębiu.






Zbigniew Bartman- lat 25, Reprezentant Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn, 
mieszka w Jastrzębiu.






Bartosz Kurek- lat 24,  Reprezentant Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn, 
mieszka w Bełchatowie. 




 oraz będą pojawiać się chłopaki z drużyny! :)














 Z góry zaświadczam, że zbieżność imion, nazwisk jest przypadkowa. Te opowiadanie to fikcja jedynie zabawa, nie chcę nikogo urazić. :)




Cześć! 
dzisiaj zaczynam prowadzić swojego pierwszego bloga, na którym będe publikowała swoje opowiadanie :) Miłość, studia, siatkówka, przystojniacy  mam nadzieję, że przypadnie Wam ta kombinacja do gustu! :)

Prolog postaram się dodać w przeciągu 2 dni :)

a teraz życzę Wam wszystkim udaaaaanego weekendu!om